Nieśmiertelni ~ Kolebka Upadłych Aniołów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 
 
IndeksWiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptyLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Wiejskie posiadłości Taro

Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
Taro
Czystokrwisty
Taro


Liczba postów : 93
Join date : 09/01/2013

Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptyPon Maj 13, 2013 1:39 pm

Jak tylko miał spokój od dobijającej się do drzwi gosposi ponownie zasnął i spał jak dziecko przez jakiś czas, niestety nie mógł sobie pospać gdyż do pokoju wróciła Noriko i wlazła pod kołdrę przytulając się do niego, czym zwyczajnie go obudziła, mrukną niezbyt zadowolony, iż został znów obudzony, jednak nie miał ochoty nic mówić tylko po prostu sobie leżał udając, iż wciąż śpi. Po kilku minutach zaczął myśleć czy wciąż ma udawać czy przestać, ale jakoś nie specjalnie miał ochotę by rozmawiać zwyczajnie wolał sobie poleżeć i w końcu odpocząć od rozmów. Jednakże po kilkunastu minutach jakoś stracił ochotę na to by tak przed nią udawać, przewrócił się na plecy przytulając ją i otwierając w końcu oczy. Postanowił w końcu jej podziękować za to, że odciągnęła natrętną gosposię by mógł sobie jeszcze pospać.
-Dziękuję, że ją odciągnęłaś.
Pogłaskał jej głowę składając delikatny pocałunek na jej policzku, nie bardzo wiedział, co ma więcej powiedzieć czy też zrobić, chociaż zawsze mógł wymyślić jakiś temat do rozmowy tylko, po co skoro nie specjalnie miał na to ochotę, wolałby przeleżeć cały dzień w łóżku marnując w ten sposób, chociaż trochę czasu. Pogrążył się w myślach cały czas głaszcząc jej policzek, zastanawiał się w tej chwili nad tym cóż będą przez cały dzień robić, w prawdzie mógłby zacząć ją uczyć jak ma kontrolować chociażby najpotężniejszą posiadaną przez nią moc żeby przypadkiem nie zrobiła sobie krzywdy nie potrafiąc wciąż tego kontrolować, chociaż wciąż nie specjalnie miał ochotę wychodzić z łóżka to jednak jego obowiązkiem było nauczyć młodą wampirzycę jak ma korzystać z własnych zdolności, jakie otrzymała w chwili przemiany. Jednakże miał dziś wielkiego lenia i nie widział siebie w tej chwili w roli nauczyciela, bo najzwyczajniej w świecie wylegiwałby się gdzieś w cieniu byle tylko nie sterczeć na słońcu, które go straszliwie drażniło. Przeciągną się ziewając i wyplątując się z objęć Nori w końcu podniósł się do siadu, może i chciał lenić się przez cały dzień zupełnie nic nie robiąc, ale jednak należałoby wypić chociażby szklankę krwi i posłać któregoś z obecnych w domu wampirów po to by uzupełnili zapas, który już się skończył. Wstał z łóżka i spokojnym krokiem podszedł do szafy, którą otworzył i wyjął z niej jedynie gatki i szlafrok to były jedyne rzeczy, jakie miał zamiar dziś nosić, ziewną drapiąc się w głowę i zastanawiając czy w ogóle wychodzić z pokoju, ale niestety zdążył już zgłodnieć, więc musi zaspokoić owy głód. Zamknął, więc szafę i podszedł do drzwi, otworzył je i wolnym leniwym krokiem pomaszerował do kuchni trzymając ręce w kieszeniach szlafroka. Fakt, że był jakoś dziwnie zmęczony zaczynał go drażnić a wampir nosił się z zamiarem ponownego powrotu do łóżka. Kiedy wszedł do kuchni miał wielką ochotę nawrzeszczeć na Dorothy za dobijanie się do pokoju, kiedy on śpi, ale jednak sobie to darował był faktycznie zbyt leniwy tego dnia. Wyjął z lodówki dwie butelki syntetyku otworzył jedną i upił z niej kilka łyków zaś drugą schował do kieszeni szlafroka, po czym nakazał gosposi by w końcu raczyła zrobić jakiś obiad w porę zamiast dręczyć Noriko czy zabawiać się z ochroniarzami posiadłości, kiedy już skończył lekkie opierdalanie gosposi poszedł do salonu i wysłał Daisuke by raczył przywieźć zapas krwi, bo nie wyobrażał sobie specjalnie tego, że młoda wampirzyca zacznie pijać syntetyk, który wcale nie był smaczny. Po przekazaniu „rozkazów” wrócił do swojego pokoju popijając po drodze syntetyk, w chwili, kiedy wszedł do pokoju zdążył opróżnić już połowę butelki, drzwi zamkną na klucz byle tylko nie wparowała tu z zaskoczenia Dorothy, której nie miał ochoty dziś w ogóle oglądać za to, że go obudziła, w prawdzie mógłby na nią za to nawrzeszczeć i znów pogrozić jednak nie widział w tym żadnego sensu w końcu ona jest upartą babą i nie posłucha. Podszedł do łóżka i usiadł obok Noriko, wiedział, iż będzie ona niezbyt zadowolona z faktu, iż musi wypić syntetyk, choć było to chwilowe rozwiązanie a przecież nie mógł jej pozwolić pójść i pożywić się ludzką krwią, bo zwyczajnie nie umie jeszcze się kontrolować a wolał oszczędzić sobie karania Nori za taki wybryk. Odstawił butelkę na stolik przy łóżku i podniósł ostrożnie Nori do siadu tak by nie przyprawić jej dodatkowego bólu, po czym wyjął z kieszeni szlafroka butelkę syntetyku, w prawdzie nie chciał jej tego wciskać, ale lepiej by nagle nie straciła nad sobą panowania.
-Zostały tylko syntetyki, więc musisz to wypić.
Podał dziewczynie butelkę i wiedział, iż raczej jej to nie posmakuje, ale niestety będzie musiała jakoś to wypić, bo nie miała innego wyjścia tak samo jak i on w tej chwili, każdy wampir woli wypić krew choćby odgrzewaną od jakiegoś marnego zamiennika. No, ale czasem nie ma niestety innego wyjścia jak zadowolić się marną podróbką krwi i nie marudzić jakież to jest obrzydliwe i nie da się tego w ogóle pić.

OOC:
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptyPon Maj 20, 2013 9:09 pm

Tak go obcałowując i delikatnie dotykając jego ramienia zastanawiała się nad czym bardzo istotnym, a mianowicie czy takie szczęście jej pisane jest na wieczność. Nie chciała za szybko tracić życia w walce, więc to było dość istotnie w jej mniemaniu dumanie. Tak się zastanawiając dalej nie potrafiła sobie wyobrazić jak długo może trwać „wieczność”. Samo słowo w żaden przecież sposób nie odwzorowuje odczucia tak długiego stanu, jak więc można powiedzieć, że jest to w jakiś sposób straszne. Strach przed nieznanym jest czym normalnym, a jej w tej chwili nie zostanie nic innego jak się z tym pogodzić.
Jedyne, co trudno było opisać to tylko szczęście w jakim trwała dzięki jednemu słowu jakie usłyszała od swojego pana. A może już nim nie był? Na pewno był kim więcej, bo to co czuła do niego wypełniało jej martwe serce. Jak nic na tym okrutnym świecie nie mogła sprawić jej tyle przyjemności jak Ayano, to nie byle słowo. Choć miało wiele znaczeń w tam tej chwili mogła znaczyć tylko jedno. I to ją uszczęśliwiało najbardziej. Tylko coś nie dawało jej spokoju tak na zaś. Dlaczego w końcu uległ, czyżby nie miał już do niej sił? Może to chwilowa słabość? Albo... albo nie widział w tej chwili jej tylko Michiko. Szybko wyrzuciła te myśli z głowy, bo miała ochotę się rozpłakać. Wtulona w niego z trudem zamknęła jednak oczy i miała zamiar się zdrzemnąć, nie patrząc była wykończona kilkoma wspaniałymi godzinami z wampirem.
Kiedy usłyszała jego głos uniosła powieki wiedząc, że jednak sobie nie pośpi. Głaska westchnęła przymrużając oczy jakoś senna. Nie wiedziała nawet jak szybko czas przeleciał, a on już wstawał. Leżąc rozleniwiona przeciągając się obserwowała jego ciało kiedy szedł do szafy coś na siebie włożyć. Jak tylko wyszedł zlazła z łóżka jakoś i włożyła bieliznę, a na to jakąś z jego koszul. Wzdychając podeszła do okna i odsłaniając zasłonę przymrużyła oczy przez mocniejsze światło dnia. Przez chwilę nic nie widziała, ale zaczynając się przyzwyczajać patrzy na ogród wokół posiadłości. Był już coraz piękniejszy dzięki pączkom na gałązkach drzew i wczesnokwitnącym byliną. Tak wpatrzona w jeden krzew przypomniał się jej dom. Rezydencja dziadków i opowieści mamy o chowających się w kwiatach wróżkach. Popadła w stan podobny do nostalgii. Znów zaczęła tęsknić za mamą, tak bardzo chciała pochwalić się jej swoim szczęściem, a była całkiem sama. Jakoś smutniejsza wróciła z powrotem na łóżko. Usiadła na nim wygodnie trzymając się ręką za klatkę piersiową czując ucisk od postrzału.

W tym czasie Dorothy krzątała się po kuchni myśląc i nudząc się. Jak wszedł do pomieszczenia jakiś mężczyzna zdziwiła się i chciała już na niego nawrzeszczeć, ale dostając rozkazy zatkało ją. Ten głos należał przecież do pana Yamada. Zaciekawiona dumała jak on zmienił wygląd w tak szybki sposób, w końcu nie widziała do tylko jeden i to nie cały dzień. W milczeniu tylko skinęła głową i zaczęła przygotowywać coś do jedzenia.

Kiedy drzwi się uchyliły spojrzała w ich stronę, a widząc jak do pokoju wchodzi Taro uśmiechnęła się. Jak tylko usiadła obok wyczuła coś od niego. Nie była pewno, co to za zapach, ale jej nie pasował. Słysząc samo słowo „syntetyk” przeszły po jej plecach ciarki, a dostając buteleczkę do ręki zaczęła grymasić. Nawet fuknęła niezadowolona, a jej kły wysunęły się z osłon ze złości. Wzięła głęboki wdech i otwierając buteleczkę jak setkę chlapnęła nie myśląc o jej smaku, byleby już mieć to za sobą. Później dopiero skrzywiła się ciamkając przewijający się smak w jej ustach. Milcząc położyła buteleczkę na stoliku nocnym i wlazła na środek łóżka kuląc się zniesmaczona przez to świństwo.
Powrót do góry Go down
Taro
Czystokrwisty
Taro


Liczba postów : 93
Join date : 09/01/2013

Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptySob Cze 15, 2013 1:55 pm

Popijał w spokoju niezbyt smaczną ciecz jednak nie miał ochoty okazywać, jakie jest to obrzydliwe, bo wystarczyło mu to, iż widział miny niezadowolonej Nori, której nie specjalnie podobała się opcja picia marnej podróbki krwi, po tym jak opróżniła całą butelkę za jednym zamachem mógłby się po prostu roześmiać jednak nie widział w tym nic zabawnego w końcu sam kiedyś musiał pierwszy raz przełknąć tą obrzydliwą ciecz, wtedy sam równie bardzo okazywał, jakie jest to ohydne. Pogłaskał głowę Noriko chcąc ją jakoś udobruchać, chociaż wiedział, iż w niczym to nie pomoże, bo do tego smaku należy przywyknąć, chociaż za każdym razem picie tego nie jest żadną przyjemnością, o czym wie doskonale każdy wampir, który choć raz miał do czynienia z tą niezbyt smaczną substancją. Kiedy już opróżnił swoją butelkę odstawił ją na szafkę i mlasną niezadowolony ze smaku swojego „posiłku” tak naprawdę wolałby pożywić się na człowieku, choć wiedział, iż nie należy atakować tutejszych mieszkańców ze względu na ich niewtajemniczenie w istnienie istot nieśmiertelnych. Padł na łóżko patrząc w sufit, zaczynał sobie uświadamiać jak bardzo się zmienił i jak dawno nie pijał krwi wprost ze źródła, mimo iż był otoczony śmiertelnymi to powstrzymywał się jak mógł byle tylko nie krzywdzić więcej ludzi w końcu nie może szkodzić własnej rasie swoimi czynami zwłaszcza, iż teraz musi pilnować innych krwiopijców, którzy niechętnie przestrzegają praw, jednak póki nikt mu nie donosił o jakichś występkach jego pobratymców to nie widział potrzeby żeby przejmować się jakąkolwiek inną istotą po za Noriko, którą musiał nauczyć w końcu jak ma panować nad swoją najpotężniejszą zdolnością, jednak najpierw musiał poczekać aż jej rany się zagoją a potem na spokojnie będzie mógł zacząć ją uczyć.
Przeciągną się zakładając ręce za głowę i spojrzał na Nori uśmiechając się do niej, zastanawiał się nad tym cóż ma dziś robić jednak nie miał zielonego pojęcia, ale wiedział, iż musi znaleźć coś do roboty inaczej rozleniwi się całkowicie. Pogrążył się w swoich myślach mając nadzieję na odnalezienie pomysłów na to, co ma robić dzisiejszego dnia, szperał w swoim własnym umyśle poszukując odpowiedzi na swoje pytania jednak nie specjalnie mu wychodziło odnalezienie ich. Po kilkunastu a może kilkudziesięciu minutach w końcu znalazł jakieś zajęcie, podniósł się w jednej chwili z łóżka i wymaszerował z pokoju kierując się do łazienki, chwycił apteczkę i powrócił do sypialni, położył ową apteczkę na łóżku i zmusił Nori by podniosła się do siadu, zdjął z niej koszulę i zmienił na spokojnie opatrunek, widząc, iż był tak nieporadnie zrobiony tylko pokręcił głową, bo sama się z tym męczyła zamiast przyjść do niego. Kiedy już uporał się z jej opatrunkami mógł na spokojnie zająć się swoimi dłońmi, sprawnie zmienił sobie opatrunki. Po skończeniu odłożył apteczkę do szafki zaś zużyte opatrunki poszedł wyrzucić, kiedy wrócił podszedł do swojej szafy i wyjął z niej jedną ze swoich koszulek, którą podał Nori. Stwierdził, iż już teraz zacznie powoli uczyć młodą wampirzycę jak ma korzystać ze swoich zdolności a zwłaszcza z tej najpotężniejszej, mimo iż planował zaczekać to szkoda marnować czas na wylegiwanie się w łóżku zwłaszcza, iż Noriko może przez przypadek zrobić sobie krzywdę przez brak wiedzy jak kontrolować ogień, jaki potrafi sama stworzyć.
-Włóż to i chodź, za dużo czasu już zmarnowaliśmy.
Uśmiechną się i spokojnie poczekał aż ta się ubierze, gdy tak czekał pomaszerował w wolnej chwili do swojego gabinetu i wyjął z sejfu pęk kluczy służących do otwarcia budynku, do którego tylko on miał dostęp, kiedy dziewczyna była już gotowa powoli wyszedł z pokoju i ruszył w stronę wyjścia z domostwa, zaraz po tym jak włożył jakiekolwiek buty wyszedł z domu natychmiast zasłaniając twarz dłonią, nie znosił światła słonecznego, które strasznie drażniło jego oczy. Skrzywił się niezadowolony i czekał aż dziewczyna do niego dołączy, kiedy już tak się stało ruszył dość szybkim krokiem do wcześniej wspomnianego budynku i szybko otwierał kluczami zamki, kiedy uporał się z ostatnim wszedł do budynku wprowadzając za sobą Noriko i zamykając za sobą drzwi. Włączył światło, które oświetliło cały budynek, młoda wampirzyca ujrzała w tej chwili mnóstwo różnych sprzętów oraz innych rzeczy, jakie będą potrzebne jemu jak i jej do ćwiczeń w końcu każdy musi doskonalić swoje umiejętności i najlepiej mieć miejsce do tego przeznaczone niż niszczyć tak piękną okolicę. 
-Tu teraz będziesz spędzać większość czasu, póki nie nauczysz się panować nad najpotężniejszą ze swoich zdolności. Po za tym zbudowałem ten budynek z myślą o zwyczajnych ćwiczeniach, jest tu wszystko, co niezbędne do samodoskonalenia się.
Podszedł wolnym krokiem do ułożonych na piaszczystym podłożu kawałków drewna i podpalił je używając swojej jakże lubianej przez siebie zdolności, po czym siadł na oddalonej o dwa metry ławce tłumacząc Noriko jak ma się zabrać do tego by móc przejąć kontrolę nad płonącym już ogniem, w razie gdyby nie zrozumiała wszystkiego zaczekał chwilę dając jej czas na przeanalizowanie jego słów, po czym ponownie powtórzył tak dla pewności. Kiedy skończył tłumaczyć wskazał jej na ogień, który rozpalił i uważnie ją obserwował mając nadzieję, iż szybko jej pójdzie opanowanie owego ognia, ale nie liczył na to, że potrwa to krócej niż kilka tygodni a sukcesem byłoby jakby załapała to w ciągu kilkunastu dni. Jednak nie był aż takim pesymistą by wątpić w talent swojej podopiecznej, musiał w nią wierzyć a nie powinien w nią wątpić.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptySro Cze 19, 2013 8:46 pm

Leżała skulona w cichy ciamkając ten okropny posmak w ustach jaki był smak syntetyku niby zamiennika krwi. Było to ohydne, ohydne tak bardzo, że nie miała już ochoty na nic. Nawet humor jej się popsuł, ale na szczęście ktoś kogo kocha jest tuż obok niej. Kiedy jego dłoń dotknęła jej cicho mruknęła uśmiechając się. Wiedziała, że kiedyś dobre czasy mogą się skończyć i tylko na tym paskudztwie będzie musiała żyć. Czego to się nie robi dla przeżycia...
Skupiona na jakiś myślach nie wiedziała nic, wpatrzona była w jakiś jeden punkt, ale nic nie słyszała i nic nie widziała. Nawet nie wiedziała, że wyszedł z sypialni, dopiero jak na z mus podniósł ją do siadu mruknęła niezadowolona, bo jakaś śpiąca się zrobiła. Bez zbędnych słów dała mu zdjąć z siebie jego koszulę i zmienić jej niezdarny opatrunek zrobiony na szybkiego, byleby zatamować krew. Widząc jego reakcję wiedziała, że nie jest z niej zbytnio dumny, ale nie jej wina. On był zmęczony, więc nie chciała go już męczyć swoimi problemami. Wzdychała kiedy zakładał jej nowy opatrunek czuła się trochę jak dziecko, co jej nie pasowało. Chociaż jakby nie patrzeć była młodą wampirzycą zaledwie jeszcze dzieckiem. Wiedziała niby o tej rasie wszystko, ale wiedza to praktyczne życie w skórze nieśmiertelnego.
Jak już zajął się sobą zamyśliła się się przez chwilę i spojrzała na swoje dłonie szybko zaciskając je w pięści. Miała nadzieję, że niedługo zaczną jakieś nauki, bo zaczęła się bać o własne życie. Nie patrząc obiecała mu, że nie da się zabić i będzie przy nim trwała wiecznie, anie chciała stracić życia przez własną nieudolność posługiwania się mocy. Ziewnąwszy sobie, bo jakoś zmęczona się zrobi z tego lenistwa od paru ładnych dni od kiedy spotkała Hitoshi'ego, a raczej Taro. Bawiąc się przez chwilę swoimi włosami, kręcąc sobie puklem wokół palca podniosła wzrok słysząc głos swojego pana podającego jej swoją koszulę. Odwzajemniając jego uśmiech włożyła ją ostrożnie dumając czy powinna włożyć chociaż bieliznę, ale nie miała na to ochoty. Podnosząc się z łóżka poprawiając włosy z twarzy zaczesując je za uszy, by jej nie przeszkadzały ruszyła za wampirem. Zastanawiając się czy on coś do niej czuje, czy nadal są tylko względem siebie panem i podopieczną. To ją zaczęło porządnie dręczyć. Choć usłyszała miłe słowo, nie miała tej pewności, bo powiedział to w trakcie wyłączenia myślenia, a kierowania się instynktem. Niby dbał o nią, ale przecież musiał, była jej stwórcą. Kręcąc głową jakaś przygnębiona stanęła budząc się i rozglądając się kiedy stanęli przed budynkiem, którego wcześniej nie zauważyła. Zamyślona nad tym, co może znajdować się wewnątrz na chwilę zapomniała o wcześniejszych rozmyśleniach. Widząc, że na bosaka stoi na młodziutkiej trawce zaśmiała się czując przyjemne uczucie. Choć była potworem, dalej czuła w sobie tę słodką dziewczyną mającą zaledwie dwadzieścia lat.
Wchodząc do dziwnego i nieznanego budynku była lekko przestraszona i gotowa na wszystko. Nie wiedząc czego ma się spodziewać czuła jak drży, ale w zaparte weszła do środka, kiedy zamknął za nią drzwi odwróciła się. W jej oczach było widać strach i nic więcej. Dopiero jak włączył światło rozejrzała się dokładnie, a widząc dobrze wyposażoną. Zainteresowała się nawet jego słowami, ale wolała milczeć. Doskonale wiedziała, że czekają ją znów ciężkie treningi i słuchanie poleceń, by była coraz doskonalsza, bo przecież zawsze każdemu mało.
Obserwowała go uważnie zastanawiając się, co on właściwie robi. Widząc jak podpalił kawałki drewna na piaszczystym podłożu zamyśliła się, a nawet trochę przestraszyła. Tak jak uwielbiała ogień zaczął ja przerażać. I wtedy jakby wszystko zatrzymało się, a jej umysł cofnął się do chwili poznania i gorącej deszczowej nocy. Po jej policzku spłynęła łzy, która cofnęła się jak tylko czas ruszył dalej. Widząc jak siada na ławce oddalonej od niej, westchnęła słuchając go uważnie podchodząc do ognia. Na jej szczęście powtórzył jej drugi raz, co i jak ma robić.
Zestresowała, że ją obserwuje stanęła trochę oddalona od płonących kawałków i patrząc na niego skupiona próbowała w jakikolwiek sposób coś z nimi zrobić. Po godzinie patrzenia w wypalające się drewno była wnerwiona. Nic nie jej nie szło. Zaciskając pięści podeszła bliżej mocno skupiona, jednak w pewnej chwili jej myśli przeszły na całkiem coś innego. Przypomniała się jej wizytówka jaką zostawił ten przed którym uciekła tak naprawdę tu i wybrała Taro jako swój cel. Niepohamowana złość może być niebezpieczna tak jak i w tym przypadku, w jej źrenicach można było ujrzeć wściekłość do granic wytrzymałości, a że skupiona była na płonieniach tym gorzej. W pewnej chwili ogień mocno powiększył się, wręcz buchnął przed nią. Widząc to zasłoniła rękoma twarz i upadła na podłogę. Jak tylko strach minął leżała wzdychając zdołowana.
-Przepraszam... … … jestem do niczego...
Powrót do góry Go down
Taro
Czystokrwisty
Taro


Liczba postów : 93
Join date : 09/01/2013

Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptyCzw Cze 20, 2013 2:45 pm

Przyglądał się swojej podopiecznej bardzo uważnie pilnując by nie zrobiła sobie krzywdy żeby móc w odpowiedniej chwili zareagować, wiedział jednak, że nim w ogóle zacznie chociażby w najmniejszym stopniu wpływać na palący się już ogień. Musiał jednak mieć się cały czas na baczności w końcu już udało jej się stworzyć własny ogień, nad którym niestety natychmiast traciła kontrolę. Obserwował ją i niestety zaczynał się nudzić nie mógł jej przecież zostawić samej sobie żeby nie zrobiła sobie krzywdy, tak, więc siedział i patrzył na nią, co jakiś czas zwyczajnie się przeciągając, bo kto by tam miał ochotę siedzieć w bezruchu przez godzinę na tak niewygodnym siedzisku, jakim była owa ławka. W końcu, kiedy już miał po prostu wstać i zarządzić przerwę, bo nawet w trakcie nauki jest ona obowiązkowa nastąpił przełom i młodej wampirzycy udało się spowodować jakąkolwiek reakcję płonącego już ognia, który buchną z impetem, na szczęście Taro zdążył w samą porę pohamować owe buchnięcie i stłumić pozostawiając ledwie palący się kawałek drewna. Podniósł się z ławki i podszedł wolnym krokiem do Nori, kucną przy niej i podniósł ją do siadu. Jej słowa były zbyt krytyczne wobec jej samej i nie powinna tak siebie oceniać w końcu nie jest zbyt długo wampirem i dopiero zaczyna uczyć się panować nad swoimi mocami. Nie pochwalał w żadnym razie metod krytykowania bądź gnębienia osoby, która dopiero, co wkroczyła w świat nieśmiertelnych, nie mógł patrzeć jak ona sama tak krytycznie podchodzi do raptem jednego niepowodzenia, chociaż w najbliższym czasie wiele ich przybędzie.
-Nie mów tak ani nie myśl. Dopiero się uczysz to jest normalne.
Wstał i podniósł młodą wampirzycę uważając na to by nie przysporzyć jej bólu, nie miał zamiaru męczyć jej nadmiernie, chociaż powinien spędzić tu z nią bardzo dużo czasu jednak mimo to każdemu należy się, choć chwila wytchnienia nawet, jeśli jest się wampirem. Ucałował czoło Noriko i uśmiechną się do niej, tak naprawdę był z niej dumny nawet, jeśli jedynie na chwilę udało jej się spowodować jakąkolwiek reakcję palącego się już ognia. Wiedział, że póki jej rany w pełni się nie wygoją to nie będą mogli zacząć tych treningów na poważnie, ale póki był pewien, że zregeneruje się mniej więcej w tym samym czasie, co on to będzie, jako tako mógł sobie rozplanować zestaw zajęć dla młodej wampirzycy tak by nie przesiadywali tu całymi dniami i będą mogli poświęcić czas również na bardziej przyjemne rzeczy. Jednakże nie mógł po ledwie godzinie zarządzić od razu przerwy, więc postanowił, iż będzie ona musiał jeszcze przez jakiś czas odrobinę się pomęczyć.
-Jeszcze kilka prób. Poradzisz sobie, tylko bądź cierpliwa i nie kieruj się przy tym skrajnymi emocjami.
Pogłaskał jej policzek i ugasił całkowicie ledwie tlący się kawałek drewna, po czym podpalił kolejny by młoda wampirzyca mogła wznowić naukę, ponownie jej wytłumaczył, co ma robić tym razem postarał się wytłumaczyć to jak najdokładniej się da by mogła jak najszybciej pojąć, o co mniej więcej mu chodzi, tak naprawdę nie był nigdy zbyt dobrym nauczycielem, chociaż miał nadzieję, iż uda mu się przekazać w jakiś sposób młodej wampirzycy wiedzę, jaką posiadał i jaką wciąż zdobywa. Najważniejsze jednak dla niego było to by nie musiała dłużej znosić cierpienia i miał zamiar wyszkolić ją tak by żaden głupi łowca nigdy nie złapał jej w swoje sidła. Podprowadził Nori do palącego się kawałka drewna tym razem jednak nie powędrował na ławkę pozostawiając ją samą sobie, stał za nią mówiąc jej spokojnym głosem, co w danej chwili zrobić bądź by zwyczajnie się rozluźniła. Czuwał nad młodą wampirzycą uczącą się kontrolować swoją najpotężniejszą moc przez kilka długich godzin w ciągu, których nie jednokrotnie musiał ją zmotywować do kolejnej próby w końcu nie można od razu umieć wszystkiego. Kiedy już naprawdę przyszła pora na odpoczynek zwyczajnie przerwał Noriko kolejną próbę zawładnięcia nad ogniem gasząc go i odwrócił dziewczynę w swoją stronę.
-Na razie wystarczy. Mała przerwa dobrze ci zrobi.
Uśmiechną się ponownie i powoli poszedł w kierunku drzwi otworzył je i wyszedł przed budynek, poczekał aż Nori do niego dołączy, kiedy już do niego podeszła rozejrzał się po posiadłości, widząc, iż irytujące słońce ukryło się za chmurami uśmiechną się i zamykając drzwi od budynku powoli ruszył ciągnąc delikatnie za sobą Noriko w stronę jednego z największych i najstarszych drzew rosnących na jego posiadłości, stał pod nim nieduży stolik oraz dwa krzesła. Posadził na jednym z nich młodą wampirzycę zaś sam siadł na tym, które było wolne wyciągając nogi, miał zamiar zwyczajnie powylegiwać się w cieniu tego potężnego drzewa. Wiedział, iż za krótką chwilę zjawi się tu gosposia i zaraz nawymyśla niestworzonych rzeczy albo zniesie na ten niewielki stolik coś, co przygotowała na rozkaz, jaki jej wydał chcąc po prostu dać jej jakiekolwiek zajęcie byleby im nie przeszkadzała. Teraz jednak będzie musiał wytrzymać kolejną serię pytań bądź mądrości miejscowej śmiertelniczki, mimo iż przywykł w jakimś stopniu do tego to wciąż pozostawało to bardzo męczące i bywało nie do zniesienia, choć był on cierpliwym wampirem jednak każda cierpliwość ma swoje granice.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptyPon Cze 24, 2013 7:06 pm

Czując się źle, że zawiodła oczekiwania Taro nie miała ochoty już na nic. Z jego tłumaczenia to wydawało się proste i powinna sobie z tym poradzić, ale najwyraźniej była do niczego. Pogrążona w rozmyślaniach przez krótką chwilę wyrwał ją wampir. Wyczuła jak wstał, ale spodziewała się krytyki z jego ust. Przecież jak go ciągle nie słucha, teraz nawet nie potrafi zrobić prostej rzeczy. Kiedy tylko całkiem się do niej zbliżył zadrżała niepewna, co zaraz usłyszy. Bojąc się jego słów milczała na wszelki wypadek nie chciała się tłumaczyć czy w jakiś sposób usprawiedliwiać ze swojego niepowodzenia.
Obserwowała go uważnie jak kucnął obok niej i podniósł ją do siadu. Patrząc mu głęboko w oczy nie wyczuwała jakiś negatywnej reakcji na to, co się stało. Był raczej czuły i wyrozumiały. Nie poznawała go pomału. Zmieniał się, czyżby ona tak na niego działa? Nie potrafiła tego pojąć. A słysząc jego słowa całkiem ją zatkało. Nie miała pojęcia jak powinna zareagować na nie. Dla swojego dobra milczała jedynie patrząc się na niego. Wstając pomógł i jej, ale bardzo spokojnie i delikatnie jakby uważał, by nie sprawić jej bólu. Coraz niepewniejsza czy to na pewno jej Taro nie spuszczała z niego wzroku zadziwiona. Teraz będąc jego spodziewała się, że dalej będzie ją pouczał i był dość niemiły. Uśmiechnęła się. Łatwo się pomylić, jak się kogoś zna za krótko. Jej pan był z każdym dniem spędzonym razem niemalże dwadzieścia cztery godziny na dobę cudowny.
Ucałowana w czoło przez niego ukrywała większy uśmiech na buzi. Nie potrafiła opisać już wampira jednym słowem. To było niewykonalne. Kolejne słowa zabrzmiały jakby motywacja do kolejnych prób. Nie patrząc musiała przecież się nauczyć panować nad ta mocą. Już dwa razy zdarzyło się jej popatrzyć, a za trzecim może stać się już krzywda. Nie mogła do tego dopuścić, przecież obiecała. Miała więc tylko jedno wyjście i opanować możliwość kontrolowania ognia do perfekcji. Oczywiście nie od razu, ale z czasem na pewno się jej to uda. Zmotywowana czułym dotykiem jego dłoni dodatkowo poczuła się pewniej i chciała już jak najszybciej spróbować ponownie stanąć naprzeciw ognia.
Na spokojnie znów jej zaczął tłumaczyć jak obchodzić się z mocą podprowadzając ją do podpalonego nowego kawałka drewna. Zdziwiona słuchając go uważnie czuła jak dalej stoi za nią i motywuje w dalszym ciągu. Miał wtedy bardzo przyjemny spokojny głos, tym trudniej było się jej skupić na zadaniu jakie miała wykonać. Przymrużając oczy wsłuchana starała się robi to, co jej mówił jednak przez pierwsze trzy godziny bezskutecznie. Po czasie mocniej rozluźniona w dziwnej euforii dzięki jego bliskiej obecności lekko udawało się jej przygaszać płomień, jednak tylko na krótką chwilę. Po kolejnych godzinach skupiania się nad ogniem była zmęczona, kto by pomyślał, że długotrwałe myślenie może wykończyć, na szczęście Taro ugasił kawałek drewna i odwrócił ją w swoją stronę zarządzając przerwę. Odetchnęła z ulgą. Przetarła oczy i spokojnie ruszyła za nim, kiedy spokojnym krokiem powędrował do wyjścia z budynku.
Jak znaleźli się na zewnątrz spojrzała na niebo, uwielbiała być na świeżym powietrzu. Żarówkowe światło źle działo jakoś na nią. Nie spodziewając się została pochwycona za rękę i z uśmiechem szła za wampirem. Nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Zaznała spokoju ducha. Czuła się bardzo przy nim bezpieczna wiedząc, że nie da jej skrzywdzić. Udowodnił to kiedy musieli zmierzyć się z jej wujem. Poparzył się mocno, byleby ją wyswobodzić.
Jej myślenie na jego temat nie miało końca, nawet jak usadził ją na krześle pod drzewem. Oparła się łokciami na stoliku i wpatrywała się w niego bez skrępowania. W przekonaniu wszystkich była przecież panią Yamada. Od chwili zostania ją nie była przekonana do tej funkcji, ale to się zmieniło. Teraz była całkiem kimś innym nie tylko w swoich oczach, ale i jego.
Niespodziewanie do jej nozdrzy doszedł zapach dobrze jej znajomy, aż fuknęła odwracając głowę w stronę posiadłości z której wychodziła z tacą jedzenia Dorothy. Od ostatniej rozmowy nie miała jakoś cierpliwość do tej kobiety. Nie jej wina, że ona stała się ulubienicą Taro, choć chciała go zabić. Wspominając nawet nie potrafiła tego zrobić, teraz chociaż wiedziała dlaczego była wtedy taka słaba. Cieszyła się z tego, bo może i straciła rodzinę, ale zyskała towarzysza oraz wieczne życie u jego boku. Humor zepsuł się z chwilą jak tylko taca znalazła się na stoliku, a wścibska gosposia odezwała się dość niezadowolona. - Coś jeszcze pan sobie życzy? - zerknęła na wampirzycę i uniosła brew. - Pani Yamada jeszcze lata nie ma... zaziębi się pani, a później będzie roznosicielem zarazków.... a wygląda pani na wątłą osóbkę z kiepską odpornością... jeszcze to się źle skończy... - później może też coś mówiła, ale Nori wyłączyła się. Nie mogła już słuchać jej gadania o pierdołach które już ją nie dotyczyły jako nieśmiertelnej. Wzdychając wpatrzona na tacę pełną zdrowego i pełnego witamin lunchu dumała o niebieskich migdałach. Niespodziewanie wyrwało ją z zamyślenia jedno słowo wypowiedziane przez kobietę. Spojrzała wtedy na nią przerażona zaciskając dłonie w pięści zdając sobie sprawę, że musi to załatwić sama nie mieszając w to swojego ukochanego.
-Znów tu był? - patrzyła poważnie w jej oczy mając ochotę wsadzić wszystko w powietrze. Dorothy speszona jej wzrokiem przytaknęła głową potwierdzającą. - Tak... Pan Keiji Kuramoto był tu po raz drugi i pytał … tym razem o panią... a jak spytałam, czego chce od pani Yamada. Spojrzał na mnie rozbawiony i kazał przekazać te słowa... cytuję: „po moim trupie”. - kiedy skończyła mówić Nori zacisnęła zęby i przez nie odezwała się do niej.
-Możesz odejść... zajmij się czym twórczym... proszę... - widząc w jakim humorze jest gosposia wolała z nią nie zadzierać, bo kobiety z natury są gorszymi przeciwnikami niż mężczyźni. Za nim jednak nie odeszła wręczyła do dłoni potajemnie przed Taro coś wampirzycy i szybkim krokiem skierowała się do posiadłości zająć swoimi obowiązkami. W tym czasie Nori pod stolikiem spojrzała na karteczkę jaką otrzymała od Dorothy, a przeczytawszy ją westchnęła niezadowolona i skupiając się jak to tylko możliwe ostatni raz spróbowała zapanować nad mocą. Ku własnemu zaskoczeniu udało się jej. Karteczka spłonęła, a ona jakimś cudem się nie poparzyła. Jakoś smutniejsza na buzi wstała z krzesła i stanęła przed Taro. Milcząc usiadła mu na kolanach przodem do niego składając czułe buziaczki na ustach. Cicho mrucząc spokojnie rozwiązała sznurek od jego szlafroka i niepewnie już namiętnie go całując wtuliła się w niego. Czując jego ciało delikatnie dotykała go trochę się bojąc. Nie minęła wiele czasu jak oderwała się od jego ust i patrząc głęboko w jego oczy uśmiechnięta.
-Kocham cię... Taro...
Powiedziała to jak najczulej potrafiła, nie będąc pewna czy to nie ostatni raz kiedy mu to mówi. Liścik do niej mówił jednoznacznie, co się ma wydarzyć, więc chciała mieć swojego pana jeszcze na trochę za nim to się stanie. Nie okazując strachu znów przyssała się do jego ust jak najnamiętniej całując go, by myślał teraz tylko o niej.
Powrót do góry Go down
Taro
Czystokrwisty
Taro


Liczba postów : 93
Join date : 09/01/2013

Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptyPon Cze 24, 2013 11:07 pm

Po tym jak już mógł spokojnie się powylegiwać nie oczekiwał nawet, iż potrwa to długo, odczuwał na sobie wzrok Noriko wcale się tym nie przejmując. Zerkał czasem na nią uśmiechając się nie miał nic przeciwko temu by tak sobie patrzyła w końcu nic takiego nie robiła. Niestety, kiedy tylko dostrzegł Dorothy to natychmiast udał, iż śpi w końcu nie miał specjalnie ochoty by wysłuchiwać tych dyrdymałów, jakie ciągle gadała. Gdy podeszła zupełnie się wyłączył byle tylko nie musieć wysłuchiwać mądrości gosposi, jak tylko doczekał się chwili, gdy odeszła otworzył oczy przeciągając się i zerkając na zawartość tacy, wetkną palec do jednej ze szklanek gdzie znajdowało się coś, co prawdopodobnie miał okazję już spożyć, wyjął palec ze szklanki i go oblizał. Nim zdążył się obejrzeć na jego kolanach siedziała Nori obsypująca go pocałunkami i dobierająca się do jego szlafroka, nieco go to bawiło jednak nie miał nic przeciwko temu, choć perspektywa, iż Dorothy będzie widziała wszystko z okna nie specjalnie mu się podobała, choć z drugiej strony w końcu pozbyliby się jej durnych morałów bądź jeszcze gorzej przybiegłaby z kolejną wiązanką. Nie bacząc jednak dłużej na to zwyczajnie odwzajemnił pocałunek młodej wampirzycy obejmując ją i wplatając palce w jej blond włosy, w chwili, kiedy oderwała się od jego ust zrobił niezadowoloną minę i zakomunikował swe niezadowolenie cichym warknięciem. Nie podobało mu się takowe drażnienie, choć słysząc kolejny raz jak mówi, iż go kocha uśmiechną się lekko nie bacząc już na to, że przed chwilą zbyt dosadnie okazał niezadowolenie. Przesuną dłoń na jej policzek, głaszcząc go patrzył w jej oczy uśmiechnięty jednak nic nie powiedział. W chwili, gdy ona ponownie przyssała się do jego ust spokojnie i posłusznie odwzajemnił ten pocałunek zwyczajnie zatracając się w tej chwili. Niestety to, co miłe zwykle trwa zbyt krótko by się tym nacieszyć, tak też było i tym razem gdyż na teren posiadłości wjechała laweta, na której znajdował się samochód Taro, który tak po prostu pozostał gdzieś w pobliżu sadów, z owej chwili przyjemności wyrwał go nieprzyjemny dla tak wrażliwych uszu dźwięk klaksonu. Odciągną lekko od siebie Noriko i podniósł się stawiając młodą wampirzycę na trawie.
-Poczekaj na mnie w domu.
Szepną jej na ucho, po czym ucałował jej czoło i zawiązawszy sznurki szlafroka podszedł do lawety, z której właśnie był zdejmowany jego samochód, musiał uważnie się przyjrzeć pojazdowi i upewnić się, iż wciąż jest w nienagannym stanie, na szczęście był nienaruszony, co go nieco jednak zdziwiło, ale nie przejął się tym za bardzo. Poczekał jeszcze chwilę aż Noriko zniknie za drzwiami domu i gdy samochód znalazł się w całości na ziemi zbliżył się wolnym krokiem do mężczyzny, który był tak miły i dostarczył jego pojazd w nienaruszonym stanie następnie sięgną do kieszeni szlafroka i wyjął nieduży plik gotówki, przeliczył pewną sumę i podał banknoty człowiekowi, po czym odłożył resztę pieniędzy do kieszeni i wolnym krokiem ruszył do domu a będąc w nim już chwycił lekko za rękę czającą się przy drzwiach Nori skierował się do sypialni, niestety wciąż był zbyt rozleniwiony tego dnia by robić cokolwiek. Kiedy wszedł do sypialni wpadł mu do głowy genialny pomysł, spojrzał na dziewczynę uśmiechając się i puścił jej rękę podchodząc natychmiast do szafy. Zdjął spokojnie szlafrok i rzucił na podłogę, wyjął z szafy jakąkolwiek koszulkę i ją włożył następnie zaczął poszukiwania odpowiednich spodni, kiedy już je znalazł to na szybko skończył się ubierać, wziął jeszcze buty z szafy, które szybko włożył zaś następnie wyjął z kieszeni szlafroka pozostawione tam pieniądze, które schował w swojej kieszeni zaś owe ubranie pozostawił na podłodze ze zwykłego lenistwa. Wolnym krokiem podszedł do szafki przy łóżku i wyjął z szuflady swój portfel, który również schował w kieszeni następnie sięgną po klucze do samochodu, odwrócił się w stronę nieco zdziwionej Nori.
-Przebierz się, w końcu coś ci obiecałem. Czekam w samochodzie
Uśmiechną się do niej i zaczął szukać swojej katany, kiedy ją znalazł włożył ją do torby i pomaszerował do samochodu, włożył torbę do bagażnika, powrócił do kuchni i wziął z lodówki kilka butelek syntetyku wracając następnie do pojazdu, usiadł na miejscu kierowcy i otworzył schowek, z którego wyjął leżące już jakieś czas butelki syntetyku i wystawił je z samochodu i ułożył w schowku dopiero, co przyniesione syntetyki, musiał mieć jakiekolwiek zabezpieczenie gdyby nagle młodą wampirzycę dopadł głód. Kiedy już zrobił, co miał zrobić włączył silnik i czekał spokojnie aż Noriko dołączy do niego.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 EmptySob Lip 27, 2013 7:15 pm

Wszystko zaczęło się układać, aż za bardzo w jej niby życiu z czego cieszyła się jak nigdy. Miłość kwitła z każdą chwilą spędzoną blisko ukochanego. Nawet i Taro w jej oczach był szczęśliwy. Czuła to właśnie wtedy gdy odrywała się od jego ust, a on słodka warczał niezadowolony. Był taki uroczy jak nie dostawał tego czego chciał, kochała się z nim droczyć i to nawet bardzo. Zapatrzona w niego zapominała o wszystkim, a zwłaszcza o problemach które krążyły nad jej głową jak burzowe chmury czy sępy nad konającym na pustyni.
Całując go dość łapczywie nie myślała aby ani na chwilę się od niego już oderwać, ale oczywiście znów coś im przeszkodziło. Zła mruknęła pod nosem naburmuszając się, ale grzecznie posłuchała swojego pana i spokojnym krokiem ruszyła w stronę domu z małym rumieńcem. Wzdychając po drodze zastanawiała się nad nieprzyjemnym liścikiem od znanego jej człowieka, który omal zrujnował jej życie, ale pewna siebie czuła, że przy Taro nic jej nie grozi, a zwłaszcza ze strony  Keiji'ego Kuramoto. Na samą myśl o tym nazwisku przechodziły ją ciarki. Po wejściu do domu zatrzymała się spokojnie czekając na wampira. Jakoś samej nie chciało się jej iść w stronę sypialni postanowiła więc cierpliwie poczekać. Nie musiała jakoś długo stać tak bez celu, bo jej ukochany szybko jak tylko pojawił się obok niej złapał ją za rękę i zabrał do pokoju, gdzie niespodziewanie zaczął się ubierać i przygotowywać jak do wyjścia na miasto. Noriko w tym czasie stała osłupiała nie mając pojęcia, co jest grane w tej chwili. Stała tak dobre może z pięć minut. Zastanawiając się gdzie on się wybiera bez niej. Z każdą chwilą jego milczenia jej dłonie zaciskały się w mocniej zaciśnięte pięści ze złości, ale po wyrazie miny było widać zdumienie lub niezrozumienie, co do jego zachowania.
Kiedy w końcu zwrócił na nią uwagę miała ochotę mu powiedzieć, co czuje w tej danej chwili, ale powstrzymała się. Słysząc, że mają gdzieś jechać. W jej główce roiło się od miliona myśli, ale żadną nie trafiła w zamysł Taro, chyba. Odwzajemniając uśmiech widząc jak wyszedł z sypialni czym prędzej zaczęła szukać czegoś ładnego. Myśl z wyjścia gdzieś poza to miejsce napełniała ją nieograniczonym szczęściem. Uśmiech z tego powodu nie schodził jej z buzi. W tej chwili zapomniała dosłownie o wszystkim. Liczył się tylko wyjazd z Taro, gdzieś nie ważne gdzie. Chciała mu udowodnić, że panuje jakoś nad sobą i nie ważne ilu śmiertelnych stało by obok ona będzie opanowana. Sama w to do końca nie wierzyła, ale warto pozytywnie myśleć jak się jedzie w nieznane. Z tej radości włożyła na siebie coś bardzo ładnego, by skupić jego całą uwagę tylko i wyłącznie na niej. Nie zniosłaby, gdyby spojrzał się na inną. Nie po tym, co razem przeszli i co ich łączyło.
Ubrana w piękną błękitną sukienkę obcisłą od góry bez ramiączek, aż do bioder. Dalej w dół była bardziej „wolna”. Warstwy układały się jak płatki róży po same kostki, a odcienie tych, że płatków sprawiały jakby suknia poruszała się na spokojnym wietrze, choć go nie było. Na stopach widniały rzymianki na obcasie, paseczki jak i zapięcia były przyciemniano białe. Wszystko współgrało ze sobą i łączyło się w całość wraz z drobną biżuterią, to znaczy z pierścionkiem o niebiesko-fioletowym oczku jaki otrzymała od Taro.
Gotowa wyszła z pokoju i spokojnie kołysząc biodrami stukała obcasami po panelach kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Łapiąc za klamkę uśmiechnięta wyszła z domu i patrząc uradowana na samochód w którym siedział wybranek jej serca skierowała się ku niemu. Wiaterek bawił się jej blond włosami, a jej źrenice zmniejszyły się od natężenia światła, kiedy to powiększyły się. Z jej ust kącikami popłynęła krew, a uśmiech zniknął jej sukienka gdzieś w okolicy podbrzusza zaczęła się zabarwiać na czerwono. Przeszył ją koszmarny ból gorszy niż wcześniej jak miała zadany cios. Tym razem sztylet który ja przebił obracał się zadając dodatkowe cierpienie. Nori nie wytrzymując krzyknęła pochylając się do przodu, ale jednocześnie została złapana w pasie i przyciągnięta do stojącego za nią mężczyzny, który pojawił się tam niespodziewanie. Na jego twarzy widniał szyderczy uśmieszek jakby delektował się cierpieniem wampirzycy. Jak tylko zauważył wybiegającego z samochodu wampira wyciągnął srebrny sztylet z pleców Nori i przystawił go jej do szyi obejmując mocno. Pocałował ją w policzek po którym płynęły łzy dziewczyny, ale jej oczy przez cały czas skupione były na Taro ze strachem i obawą utraty nabytego po latach szczęścia. Próbując się wyrwać oprawcy krzyknęła wyciągając ręku ku wampirowi.
-Taro!!!
W tym momencie mężczyzna ścisnął ją mocniej i jak rzeźba z piasku rozsypał się wraz z Nori, a drobinki zostały porwane przez wiatr w nieznanym kierunku. A jedyne, co nich pozostało to przeraźliwy krzyk cierpienia porwanej wampirzycy oraz w miejscu gdzie stali liścik:

„Odebrałem, co należy do mnie...  Keiji Kuramoto...”


ZT ===> nie wiadomo gdzie
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Wiejskie posiadłości Taro   Wiejskie posiadłości Taro - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Wiejskie posiadłości Taro
Powrót do góry 
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
 Similar topics
-
» KP Taro
» Apartament Taro
» Relacje Taro

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Nieśmiertelni ~ Kolebka Upadłych Aniołów :: Reszta Anglii i nie tylko :: Wieś :: Wioska-
Skocz do: