Godność: William Roosevelt. Imię odziedziczył po swoim dalekim krewnym, który zapoczątkował istnienia firmy ich rodu, zajmującej się wyszukiwaniem talentów i dawaniem im szansy na wielką sławę.
Wiek: Wygląda jak szesnastolatek, ale z pewnością ma tych lat więcej, jak to na krwiopijce przystało.
Orientacja: Homo. Kobiety nigdy go nie interesowały, ale nie wiedział dlaczego. Z początku myślał, że jest jeszcze stosunkowo młodym wampirem i to wszystko jeszcze do niego przyjdzie. Bardzo lubił towarzystwo kobiet i czuł się w nim lepiej niż w towarzystwie mężczyzn. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Faceci go onieśmielali i był przy nich zawsze skrępowany. Nic sobie z tego nie robił, póki nie przeżył swojego pierwszego zauroczenia. Miłością nazwać tego nie można było, ponieważ nigdy nie doszło do niczego więcej poza pocałunkiem, który uświadomił mu kim jest. Z początku przeżywał małe załamanie, ale w ostateczności pogodził się z tym. Co się stało z jego pierwszym zauroczeniem? A no po pocałunku zniknął i nie wiadomo gdzie teraz przebywa i czy w ogóle żyje, ale William nie załamał się, lecz zaczął szukać tego swojego brakującego elementu zwanego miłością.
Pochodzenie: William ma w sobie angielską krew, ponieważ jego rodzice, jak i przodkowie, zamieszkiwali Londyn.
Rasa: Wampir. Chyba nie trzeba tego tłumaczyć. Krwiopijca mrożący krew w żyłach. Przynajmniej tak większość wampirów jest postrzegana.
* Zwierzęca forma: Nie posiada.
Ranga: Czystokrwisty. Urodził się w wielopokoleniowym rodzie wampirów, w którym się wychowywał.
Moc:
Moce wrodzone - Szybka regeneracja, Zwiększona sprawność fizyczna, Wyczulone zmysły.
Zakrzywienie tęczówek - Jak to działa? Całkiem w prosty sposób. Pozwala mu to skierować czyiś wzrok pod inny kąt, a gdy przeciwnik spojrzy się z powrotem pod tym samym kątem co wcześniej, jego już nie będzie. Kiedy już przeciwnik wyjdzie spod jego wpływu, chłopak będzie już przeprowadzać atak z innego położenia lub będzie w drodze ucieczki. Oczywiście, moc ta ma parę minusów. Po pierwsze William może to wykorzystać tylko wtedy , gdy osoba, z którą się mierzy patrzy mu prosto w oczy. Po drugie nie zawsze się to udaje np. wtedy , gdy napotka silniejszych od siebie. Po trzecie pochłania to dużo energii. No i na koniec dodam, że może tego użyć tylko raz przeciw danemu osobnikowi. Drugi raz już nie zadziała.
Umiejętności: Zwykłe umiejętności, które może potrafić każdy śmiertelny i nieśmiertelny. Gotowanie, gra na pianinie, szkicowanie. Oczywiście, robi to lepiej od śmiertelników.
Broń: William posługuje się bronią palną. Jest to najzwyczajniejszy w świecie pistolet. Poza tym jest wampirem, więc z pewnością jego kły też mogą posłużyć jako broń.
Wygląd:
Wzrost - 160 cm
Waga - 56 kg
William jest bladym jak mąka, szczupłym wampirem. Nie ma żadnego zarysu kaloryfera ani widocznych mięśni. Nie szczyci się wysokim wzrostem, za to jego oczy, wpadające w czerwień są hipnotyzujące. Jego długie, blond włosy, grzywką opadają na czoło, zakrywając te dwa rubiny. Nigdy się nie czesze, ponieważ wie, że to nie daje w jego przypadku żadnych efektów, pozwalając swoim włosom wyglądać jak chcą co nadaje mu wyglądu osoby zaspanej. Jest on chłopakiem o delikatnych rysach twarzy, przez co czasami mylą go z małym dzieciaczkiem. Zwykle zakłada koszulę, którą przykrywa długim płaszczem, krótsze spodenki, podkolanówki i lakierowane buty. Jego ulubionymi kolorami są biały i czarny. Właśnie te kolory dominują w jego ubiorze.
Charakter: William to niecodziennie spokojny chłopak, jest cichy i nie odzywa się za dużo, więc łatwo zapomnieć o jego obecności. Mówi cicho, a więc trzeba wytężyć słuch, by go usłyszeć. Jest nieśmiały, jeżeli chodzi o poznawanie nowych osób. Nie potrafi sam zacząć z kimś rozmowy. Zdarza mu się mocno zamyślić, tracąc poczucie czasu i rzeczywistości. Gdyby nie posiadał nadprzyrodzonych zdolności to skończyłoby się to zapewne zderzeniem z jakąś latarnią. Bardzo lubi zimę, która kojarzy mu się z czystością i perfekcją. Swoje problemy często bagatelizuje, ponieważ tak jest mu wygodniej. Nie należy do osoby, która chwali się swoimi problemami i woli je rozwiązywać sam. Jest bardzo sarkastyczny, ale nie robi tego ze złośliwości.
Historia: William wywodzi się z rodziny czystokrwistych wampirów. Od dziecka był uczony przeróżnych zasad. Maniery ogólne, maniery obowiązujące przy stole itd. Stawiano mu wiele ograniczeń. Praktycznie nie miał czasu na zabawę. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Rodzice - Maria i Eryk Roosevelt nie szczędzili wydatków na jego wykształcenie. Poczynając na lekcjach szkolnych, a kończąc na nauce gry na pianinie, różnych kursach gotowania, czy też szermierki. Ponadto musiał on chodzić na różnorodne przyjęcia. Bankiety, wizyty w domach innych rodów szlacheckich i przyjęcia charytatywne. Za każdą źle przeprowadzoną rozmowę oraz za każde skompromitowanie rodziny był notorycznie katowany. Głównie przez ojca, ponieważ matka zawsze stawała w jego obronie. Naturalnie wtedy ona też dostawała od tego tyrana. Pewnego upalnego dnia, rezydencja rodziny Roosevelt spłonęła. Do tej pory nie jest znana przyczyna tego zajścia. W pożarze zginęła kobieta. Młodo wyglądająca kobieta, posiadająca długie, kruczoczarne włosy i oczy jak dwa rubiny, które już nigdy miały nie zaświecić w ciemności. Powietrze wypełniało się siarką, krzykami służby i odgłosami płonącego otoczenia. Dźwięki zdawały się obijać o głowę chłopca. Pozostało mu jedynie złapanie ojca za rękę. Tą drżącą rękę. Mimo wszystko ten drań naprawdę kochał swoją małżonkę. Dziewięć lat później, firma, w której prosperował władzę Eryk zbankrutowała, a on sam zniknął pozostawiając swojego syna. Wiecie jak to jest kiedy wasz rodzic, z którym wreszcie zaczęło wam się układać nagle znika i nie wiadomo gdzie jest i co robi? William doskonale zna to uczucie. Miał wtedy piętnaście lat. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić i gdzie pójść. Pewnego dnia krążąc po ulicach spotkał dawnego partnera biznesowego swoich rodziców. Ten go z początku nie poznał, ale szybko połączył chłopaka z sześcioletnim chłopcem, który mieszkał w domu jego starego przyjaciela. Ku zdziwieniu młodego wampira mężczyzna zaproponował mu pomoc. Przygarnął go do swojej willi znajdującej się na obrzeżach Japonii. Nakarmił go, napoił, pozwolił się wykąpać i pokupował mu ubrania. Oczywiście, nic za darmo. Z początku blondyn nie wiedział co go czeka i jak niebezpieczne są układy z tym krwiopijcą. "Zapłata" opierała się na oddaniu swojego ciała i losu w jego ręce. William za dnia był traktowany jak maskotka, a w nocy wielokrotnie wykorzystywany seksualnie. Blondyn w końcu nie wytrzymał i uciekł. Pomógł mu w tym jeden z lokajów. Matthew, który nie mógł już patrzeć na dziejącą się krzywdę chłopaka.
Blondyn od samego początku dobrze się z nim dogadywał i można powiedzieć, że ufał mu jak nikomu do tamtej pory. Razem przemierzali świat, jedli, spali i ukrywali się przed pościgiem, jaki został wywołany przez list obiecujący nagrodę za schwytanie ich. W takich okolicznościach u chłopaka narodziły się uczucia, których nie był w stanie zrozumieć. Miłość do osoby tej samej płci? Jak to w ogóle możliwe? Dlaczego? Czemu?... Takie myśli krążyły mu po głowie. Zawsze uczono go zupełnie czego innego. Jego rodzina nie była zbyt tolerancyjna, jeżeli o to chodzi. Mroźnego wieczoru po wkradnięciu się do jednego z hoteli brunet, który ocalił chłopaka wyraźnie wydawał się poddenerwowany czymś.
- Coś się stało? - Zapytał w końcu widząc swojego wybawcę w stanie, w którym jeszcze nie miał okazji go zobaczyć.
- N-nie. - Zawahał się z odpowiedzią, po czym usiadł na łóżku na przeciw blondyna. - Właściwie to musimy o czymś porozmawiać. - Dodał po namyśle.
- Czyli jednak coś się stało... - Trafnie spostrzegł.
- Można tak powiedzieć. - Przyznał chłopakowi rację. Po przeanalizowaniu słów w swojej głowie, wypowiedział się. - Musimy się rozstać tutaj. - Na te słowa William zasłabł. To tak jakby świat mu się załamał.
- J-jak to r-rozstać? - Zadał to pytanie patrząc na niego ślepiami, które powoli zaczęły robić się mokre.
- Kiedyś Ci to wyjaśnię. Przyrzekam. - Po tych słowach z mocą przycisnął go do łóżka i wkradł się językiem do ust blondyna. Z początku nie wiedział co ma zrobić. Nastąpiło to tak nagle. Przez jego głowę przeleciało tysiąc myśli, aż w końcu oddał pocałunek. Było to bardzo nieporadne, ale na swój sposób urocze. To było jego pierwsze takie doznanie. Kiedy już było po wszystkim brunet uśmiechnął się uroczo.
- Nie rozpłakałeś się. - Zauważył i wyszczerzył się pokazując swoje kły. William nic nie odpowiedział. Parę godzin później William otrzymał klucz do mieszkania. Jak się okazało było to mieszkanie tego oto osobnika, którego obdarzył dziwnego rodzaju uczuciami. Pożegnali się, a młody wampir udał się w wyznaczonym przez Matthew'a kierunku. Prowadził on do Kolebki Upadłych Aniołów.
Inne:
Stara się jak najlepiej wykorzystywać swój czas.
Często szkicuje coś i nie daje nikomu tego obejrzeć.
Uwielbia psy.
Nie lubi kotów.
Boi się ognia.
Chciałby w przyszłości spełnić marzenie jego matki, o posiadaniu własnej kwiaciarni.
Inne konta: Brak.
nieposkromiony