Nieśmiertelni ~ Kolebka Upadłych Aniołów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 
 
IndeksSay your wishes... EmptyLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Say your wishes...

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Alvaro
Archiwista Rady Dziesięciu
Alvaro


Fabularnie : Odwiedza Ryu.
Liczba postów : 29
Join date : 18/06/2013

Say your wishes... Empty
PisanieTemat: Say your wishes...   Say your wishes... EmptySro Sty 22, 2014 5:44 pm

Bo gdzieś wcięło, więc się przyda ją przywrócić.

Godność: Ktoś jego pokroju powinien mieć bardzo długie, skomplikowane i wieloczłonowe imię, prawda? Co prawda bywają ludzie i nie ludzie którzy mają o wiele dłuższe imiona i nazwiska, ale po co to komu? Weź zmuszaj kogoś by wypowiedział czternaście imion zanim będzie mógł powiedzieć życzenie...
Jego właściwym imieniem jakie nadał sobie gdy "powstał" jest Farid Abdul Gani, będąc jednak w Anglii, w nieco bardziej europejskich klimatach i do takich starając się dopasować, przybrał inne miano. Alvaro Jin Gonner. Najczęściej po prostu przedstawia się pierwszym imieniem, i tego wymaga od innych. Po co więcej? Nie ma im co komplikować życia. Mało kto, w praktyce chyba nikt nie zna jego pierwszego miana, i zresztą, pewnie by nawet nie zapamiętał. Po co im zaprzątać głowę, wszak tylko życzenia się liczą. Hah, najlepiej to by było by był automatem, mówisz, robi i znika. Cóż... Nie ma tak łatwo.

Wiek: Jak na standardy niektórych ras jest nader młodą istotą, ale będąc szczerym, tylko tacy przedstawiciele jego rasy dożywają tych dni. Starsi, bardziej doświadczeni lub po prostu inni giną w różnych okolicznościach, najczęściej mordowani przez pochód Dżihadu, zabijani przez nieśmiertelnych bo nie spełnili życzeń tak jak tamci sobie umyślili, tudzież po prostu za ich moce i dosyć dużą rzadkość przedstawicieli. Tak czy inaczej, Alvaro trzyma się nieźle od 2377 lat, i nie zamierza sprawiać, by coś się w tej kwestii zmieniło. Lubi swoje życie, tym bardziej że teraz, na mocy paktu z radą może w dosyć swobodny sposób poruszać się po Londynie i zamiejskich rubieżach. Co prawda warunki są, ale warto. Ma serdecznie dosyć tej lampy czasami...

Orientacja: Nie widzi celu by się ograniczać tylko na mężczyzn lub tylko na kobiety. Wyrósł z jakiejś formy nakazu czy zakazu tutaj, poza tym, nigdy takowej nie miał, to raz. Dwa... Cóż, życzenia bywają różne, bywały i te cielesne. Tak czy inaczej, nie ważne dla niego czy mężczyzna czy kobieta w tej kwestii. Bi, nie z przymusu, a z własnej chęci.

Pochodzenie: Większość członków jego rasy zostało wywołanych lub stworzonych przez islamskich magów i czarowników, i najczęściej przypisuje się im za ojczyznę Afrykę lub tereny Azji, tak miejsce gdzie Alvaro został przywołany to jedna z jaskiń na terenach dzisiejszego Iranu. Trzyma się stereotypu, mamy kraj islamski.

Rasa: Jego rasa jest jedną z wielu ras folkloru krajów arabskich, gdzie tam nawet są określane mianem trzeciej rasy rozumnej stworzonej przez Boga, oprócz aniołów i ludzi. On się w to nigdy nie zagłębiał, wie że pochodzą z innego planu wymiarowego, przywołani przez czarowników. Co go podkusiło by odpowiedzieć na wezwanie, sam nie wie i wiedzieć nie będzie... Teraz jest jednym z ostatnich. Jest Dżinnem i lubi to życie, choć fakt wieczystego połączenia z lampą (nawet jeśli może zmieniać na inne) jest dla niego zaiste irytujący.

* Zwierzęca forma: Choć sam w sobie nie posiada zwierzęcej formy, na życzenie własne lub osoby której spełnia życzenia potrafi się zmienić w dowolne zwierze. Nie posiada jednak własnej zdolności do przemiany w członka fauny, to też nie posiada własnej formy zwierzęcej.

Ranga: Na mocy paktu stał się jednym z członków współpracujących z radnymi Rady Dziesięciu, zajmując się w podziemiach instytutu rady dokumentacją wszelaką a pro po kolebki, sporo dokumentów kryjąc w swojej lampie jako jednym z niewielu tak doskonałych sejfów. W końcu, nikt oprócz Dżina się tam nie dostanie, to też jest Archiwistą Rady Dziesięciu. Może i nie była to jego wymarzona robota życia, ale lepsza taka, niż znów siedzenie w lampie i czekanie bodajby nawet parę wieków aż ktoś sobie przypomni że potarcie wywoła ducha spełniającego życzenia.

Moc:

Moce wrodzone:
- Będąc istotą z innego planu wymiarowego, jego własne ciało działa i zachowuje się inaczej, niż w wypadku tutejszych ludzi. Jest znacznie silniejszy od zwykłego człowieka, acz na tym polu ustępuje wyraźnie demonom czy wampirom na rzecz niezwykłej wprost szybkości i zwinności ruchów, której nawet wampiry mogą mu pozazdrościć. Co prawda jego bieg nie jest tak szybki że nawet nie idzie tego zauważyć, ale jest zauważalnie bardzo szybką istotą, a także wytrzymałą w stopniu mniej więcej przypominającym demony, wampiry, zmiennokształtnych czy elfy, tak samo w wypadku zręczności. Krótko ujmując zwiększone cechy fizyczne z naciskiem na szybkość i zwinność, z minusem przy sile.

- Będąc dosyć silnie powiązany z magią, posiada wrodzony dar do wykrycia magii gdziekolwiek się nie pojawi. Potrafi dzięki temu w promieniu około dwudziestu metrów wyczuć gdy jakaś istota użyje mocy lub magicznych przedmiotów. Nie jest to jakaś eksplozja światła w jego oczach, lecz po prostu poczucie, impuls w umyśle który wskazuje mu kierunek i pokazuje, kto to zrobił, zaś dzięki własnej wiedzy często potrafi rozpoznać, jaka moc została użyta. Jego dar nie wykrywa mocy pasywnych, nie jest aż tak wyspecjalizowany. Na czas dwóch postów do czterech przerwy potrafi rozciągnąć swoje wyczucie magii na obszar pozwalający mu objąć cały Londyn i okolice, jednak wymaga to stania w bezruchu, a i tak po takowym Alvaro odczuwa potworne bóle głowy przez kilka godzin, jest osłabiony i zdekoncentrowany, najczęściej po prostu chowa się po czymś takim do lampy i próbuje się wyspać.

Wiele Dżinów, także i on posiada dar do unoszenia swojego ciała nad ziemią, vel lewitacji. Wrodzony ten dar pozwala mu się choćby bez lądowania na posadzce wydostawać z lampy, a także pozwala mu to na swoistą formę lotu. Co prawda, powolnego w stosunku do latania demonów czy aniołów, ale za to dużo bezpieczniejszego, bo żadne uszkodzenie skrzydła nie wchodzi w grę i nie należy się tego bać. Nie rozwija tak niesamowitych prędkości przy lewitacji, ale wspomagając się darem kontroli powietrza potrafi naprawdę prędko się poruszać z miejsca na miejsce.

Moce własne:
- Jedną z najbardziej kojarzonych z jego rasą mocą jest Spełnianie Życzeń. I owszem, jako Dżin potrafi spełniać życzenia, za ich pomocą imitując wiele różnorakich mocy, w zależności od tego, o co zostanie poproszony, ale, ale, ale, w każdej sytuacji jest pewien haczyk:
Po pierwsze, Alvaro może spełnić tylko trzy życzenia na jedną osobę w trakcie jednego spotkania, czyli przejście z kimś z jednego miejsca do drugiego nie "resetuje" licznika, dopiero następne spotkanie po wizycie dżina w lampie lub jej pobliżu pozwala "zresetować" licznik.
Po drugie, zaobowiązany jest do spełniania życzeń radnych, acz w wypadku innych ludzi lub nieśmiertelnych robi to tylko, jeśli mu się zachce.
Po trzecie, Alvaro sam dysponuje trzema życzeniami dla siebie, "resetowanym" poprzez każdy powrót w pobliże lampy.
Po czwarte zaś, silniejsze życzenia jak zyskanie jakiejś mocy lub działanie innej, silnej na przeciwniku i tym podobne funkcjonują tylko na czas pięciu postów od aktywacji życzenia.
Po piąte, istnieją życzenia "zakazane" których Alvaro nie może spełnić: Za pomocą życzenia nie może kogoś uśmiercić bezpośrednio (przykładowo jeśli osoba składająca życzenia zażyczy sobie czyjejś śmierci, Dżin nie sprawi że nagle tej osobie zatrzyma się serce i umrze, ani nie może też mieć przymusu by ją zabić). Drugim życzeniem jakie nie może spełnić jest mieszanie w czyiś emocjach. Nie może sprawić by ktoś zakochał się w innej osobie, lub w jakikolwiek inny sposób mieszać w emocjach. Trzecim życzeniem jest to że nie może zmienić rasy komukolwiek. Nie może sprawić że człowiek stanie się demonem czy inne podmiany. Może dać mu skrzydła, siły, wygląd i tak dalej, ale nie zmieni rasy. Nie można sobie też zażyczyć większej ilości życzeń, nie ma takiej zabawy.
Po szóste, Dżin przede wszystkim spełnia życzenia w sposób, w jaki je zrozumiał. To daje Alvaro możliwość przekręcania życzeń, jeśli są zbyt przesadzone, tudzież jeśli jest traktowany przedmiotowo przez innych. Ostrożnie z życzeniami zatem, bo Dżin wredną istotą bywa.
Po siódme, w zależności od wagi i siły życzenia, Alvaro może zażądać dodatkowej zapłaty, jak choćby odebranie jednej z mocy na czas działania życzenia, przedmiotu lub innej rzeczy, zależnej od niego.
Po ósme, cóż, Dżin też istota żywa, czasem mu się może nie chcieć lub być zbyt wyczerpany albo... Zajęty i nie móc odpowiedzieć na wezwanie lub wypełnić życzenia.
Po dziewiąte, Dżin nie musi spełniać życzeń wielosegmentowych jeśli tego nie chce. Jeśli jednak zechce, maksymalna ilość segmentów życzenia wynosi trzy (dla przykładu jedno życzenie potrafi przywołać trzy przedmioty maksymalnie). Sam sobie również nie musi, ale może spełniać życzenia wielosegmentowe, jednak ograniczenie jest takie samo. Segmenty nie mogą być jednak zbyt silne, gdyż wtedy nie spełni życzenia.
Radni mogą przyzwać do siebie Dżina, ale to życzenie powoduje że tracą jedno ze swoich trzech życzeń.

Drugą mocą, nieco powiązaną z planem z jakiego pochodzi, jest Kontrola Powietrza, pozwalająca mu na swobodną kontrolę przepływającego wokół niego powietrza i wiatru. Umożliwia mu to ciskanie wiatrem z ogromnymi prędkościami, powietrzem stłoczonym pod dużym ciśnieniem które potrafi nawet tworzyć na ciele przeciwnika szarpane rany, czy choćby odbieranie z danego miejsca tlenu. Kontrolowanie powietrza pozwala mu również na unoszenie siebie lub innych, poza własną zdolnością do lewitacji. Ciężko określić czego nie może zrobić z powietrzem, wszak takowe jest wszędzie, prawda? I sporo zjawisk czy istot bez takowego... Wątpliwe by przeżyło. W tym żywiole jest nader wyspecjalizowany, ale to nie oznacza, że nie może mu się czasem coś "rypnąć" w tej kwestii i moc nie zadziała jak powinna.
[Czas działania mocy - 3 posty. Czas odczekania - 3 posty]

Mocą powiązaną z jego charakterem a także w dużej mierze z bycia mocno związanym z magią jest Zakłócanie Mocy, pozwalające mu zakłócić moce oddziałujące na niego lub w jego pobliżu. W wypadku ataku na niego za pomocą mocy i w połączeniu z jego talentem do wykrywania magii, ta moc działa jak system obronny, aktywując się natychmiastowo gdy zostanie zaatakowany mocą bez swojej świadomości, lub gdy jest atakowany mocą ofensywną. Powoduje to że moc przeciwnika "wariuje", staje się nieprzewidywalna i często dosyć bezużyteczna, gdyż zmienia kierunki, słabnie, tudzież w ogóle nie działa jak mogłaby, a nawet potrafi zaszkodzić osobie używającej mocy przeciwko Dżinowi. Ciężko stwierdzić co może się stać, zakłócanie mocy wroga jest równie nieprzewidywalne i chaotyczne, jak bywa charakter większości członków jego rasy... A także i jego samego.
[Czas działania mocy - 3 posty. Czas odczekania - 4 posty]

Umiejętności:
Jak na kogoś jego wieku, posiada dosyć dużo, zróżnicowanych umiejętności, tym bardziej że siedząc w środku lampy czasem setki lat, nie miał nic ciekawszego do roboty, jak znajdować sobie co ciekawsze zapychacze nudy. A to ćwiczył grę na różnych instrumentach, a to trenował walkę bronią białą, którą w sumie też czasem używał do obrony własnej lub innych w razie potrzeby i z szablą w dłoni potrafi naprawdę sporo zwojować, to się bawił w akrobatę, bez pomocy magii starając się wystosować różne akrobacje i co rusz bez problemu mu się udawało. A jako że dżin, skory do oszustw, to także i w sztuczki iluzjonistyczne się bawił, trenując różne, niemagiczne acz magicznie wyglądające zagrywki. Słowem ujmując, umie wiele, bo naprawdę nie miał nic lepszego do roboty, jak się tym zajmować. Pływanie i wspinaczka? Cóż, to wymaga raczej rzeczywistej wody i gór, to w tym wypadku sporo ma teorii, mniej praktyki. Gotowanie? W razie potrzeby będzie umiał gotować coś, i nie będą to tylko byle śmieci.Z umiejętności bojowych to wspominana walka bronią białą, głównie swoją szablą, ale też umie walczyć wręcz bez broni, a także używać broni palnej (choć w tym wypadku jest dużo gorzej, dopiero od niedawna zapoznaje się z tym typem broni i trochę jeszcze nie rozumie zasady działania). Poza tym, cóż... Może umieć wszystko, co sobie zażyczy lub zażyczą by umiał... Czyli dużo. Pod względem języków ma naturalną smykałkę do tego, no i musi rozumieć jeśli proszą go o życzenia, więc w sprawie języków, dogada się w miarę możliwości z każdym. Widział ktoś kiedyś Dżina który nie zna języka swojego kontrahenta? Heh, Alvaro nie i woli nie widzieć siebie w takiej roli.

Broń:
Główną bronią jego wyboru jest szabla, jaką wyniósł ze starych czasów mieszkania na terenach islamskich. Długością odpowiadające katanie, zakrzywione od połowy ostrze, dosyć cienkie i bardzo lekkie, idealnie nadające się do szybkich, głębokich cięć, acz by zadać nim pchnięcie to przez zakrzywienie trzeba się trochę namęczyć. Idealna broń dla szybkiego, zwinnego wojownika, nie polegającego na bezmyślnej sile, a zręczności swoich ruchów. Rękojeść szabli jest srebrzysto-biała, samo ostrze zaś bardzo zadbane, lśniące. Rzadko używana, ale jeśli, to zabójcza.
Poza tym, Alvaro posiada przy sobie "cud" nowej technologii, pistolet. Nie bardzo pojmuje po co to komu, ale woli się powoli zapoznawać z nowymi sposobami mordowania, choćby po to by umieć nim przeciwdziałać. I choć celny to on nie jest, to uczy się, powoli, powoli. Nosi go częściej ze sobą niż szable, wszak łatwiej zamaskować kaburę przy pasie, niż długą, zakrzywioną pochwę i srebrzysto-białą rękojeść, prawda?
Oprócz pistoletu posiada przy sobie również krótki sztylet, do różnych czynności, nie koniecznie zabijania. Przecinanie więzów, odkapslowywanie butelek, można wiele pomysłów i zastosowań znaleźć na taki sobie, krótki sztylecik. Co prawda... Przystosowany do zabijania, ale nie oznacza, że nie sprawdzi się w inny sposób, lub jako ostatnia deska ratunku.
Pochwa z szablą najczęściej znajduje się przy pasie z lewej strony, kabura z pistoletem z prawej strony pasa, pokrowiec na sztylet za plecami, również na pasku. Żadna z tych broni nie jest poświęcona czy ze srebra, nie widzi sensu w tych dodatkach.

Wygląd:

Ciało to jedynie naczynie dla duszy... Bla bla bla, tak by powiedział jakiś kaznodzieja zapewne, ale co gdy istota została przywołana z innego wymiaru, tudzież stworzona i nie posiada duszy? Cóż... Zostaje tylko ciało, nai? A w tym wypadku ciała nie ma się co powstydzić, i cieszy go to.
Co prawda nie jest aż tak potwornie rozstawnym facetem, jego barki nie mają rozległości szafy trzydrzwiowej w wersji deluxe, ale jakoś go to nie martwi. Jest umięśniony, wysportowany, ale nie do wymiotów i to się dla niego liczy. Jego mięśnie są dobrze wyrzeźbione, acz nie monstrualnie rozrośnięte, i to się liczy. Po co sobie psuć wygląd zbyt dużą muskulaturą, to co ma, wystarczy, tym bardziej że jego ciało ma być opływowe i zwinne, a nie trudne do manipulacji przez bicepsy. W talii może i jest nieco zbyt opływowe przez subiektywnie zauważane wcięcie, ale hej... To też się czasem przydaje. Wzrost Alvaro oscyluje w okolicach 189 centymetrów, co czyni go większym ze średnich, acz też nie tak potwornie górującym nad wszystkimi. Znajdą się wyżsi i to się liczy, poza tym... I tak już musi się czasem schylać by móc pod czymś przejść, co jest nader wysoko dla zwykłych ludzi. Zwykłych, oczywiście... Nie dla niego.
Odcień jego skóry jest dosyć łatwy do zauważenia przez zwyczaj ciuchów, jakie nosi. Co więc mamy? Dżin jest... Chorobliwie blady jak na kogoś pochodzącego z okolic z jakich przeważnie jego rasa sie wywodzi. Jego cera jest mleczno-blada, ciężko na niej odnaleźć jakieś ślady opalenizny, wprost przeciwnie, wydaje się że ten osobnik mija się ze słońcem jak ze swoim najgorszym wrogiem. Wampir? Phiew, może tylko tak wyglądać, ale nic poza tym.
Jego blada szyja podtrzymuje głowę bez żadnych skaz kształtowych, okraszoną na czubku gęstą czupryną długich włosów okalających takową głowę, zaś z tyłu ukazujących swoją olbrzymią ilość i ogrom pod postacią wielosegmentowego, "końskiego ogona" którego długość sięga od tyłu głowy, aż do kostek. Wystarczy że lekko odchyli głowę w tył i zamiata końcem warkocza podłoże po którym idzie. Czemu tego nie zetnie, nie przytnie? Potwornie duży kaprys, a także fakt że po prostu lubi te włosy i nie ma najmniejszego zamiaru się ich pozbyć. W praktyce... Chyba nigdy nie ścinał włosów, co najwyżej przycinał. Osoby które go widzą zastanawiają się pewnie czy przed snem rozplątuje włosy, a potem poświęca kilka godzin by znów je splątać... Cóż, jak ktoś go nakryje na spaniu w łóżku, to może zobaczy czy faktycznie to robi.
Idąc dalej, mamy normalnie zarysowane czoło, a pod nim brwi, będące zwyczajną "kreską" złożoną z ciemnych włosów. Niezbyt gęste, acz też nie za rzadkie. Poniżej brwi znajdują się powieki, które czasem zdają się być okalona formą fioletowej obwódki, no i jedna z najważniejszych części ciała, po której często najlepiej rozpoznaje się emocje i najbardziej kojarzy ludzi. Oczy. Jakie są w jego przypadku? W połączeniu z bladą cerą, zdecydowanie powodują że na widok Alvaro przychodzi jedno skojarzenie. Wampir. Tak, Dżinn posiada krwisto-czerwone oczy i czarne źrenice, oraz cieniutką, czarną obwódkę wokół tęczówki oka, co daje ogólne wrażenie że ma się do czynienia z wampirem, przynajmniej w wypadku spojrzenia. Aury mówią co innego. Usta nie są czymś wytwornym, ot, para warg, nie wiele się różniąca od innych, acz... Znajdą się zapaleńcy którzy chcieliby ich skosztować, i to nie mało, i nie tylko jednej płci. Ładnie zarysowany podbródek, bynajmniej nie "kwadratowa" szczęka.
Co w kwestii jego ubioru? To jest jedna z rzeczy, dzięki której nader często wyróżnia się z tłumu, o ile nie nosi płaszcza który zakrywa jego ubiór. Na początku rzeczą ważną jest fakt, że jeśli tylko może, chodzi boso. Co prawda spacery po mieście boso odpadają, zimą też odpada chodzenie boso, no... Jesienią również, ale jeśli pogoda i warunki sprzyjają, chodzi boso. Jeśli zaś tylko pogoda sprzyja, spaceruje w sandałach. Jeśli nie pasuje ani jedno ani drugie, wybiera dosyć wytrzymałe, sportowe buty pod kolor spodni. A skoro przy spodniach jesteśmy, te wyjątkowo potrafią go skojarzyć z mieszkańcem Indii. Długie, materiałowe, wyglądające jakby szerokościowo były conajmniej 2-3 razy za duże, ale też diabelnie wygodne i milusie. Ponad tym... Nie ma nic, aż do linii piersi. Tak, cały brzuch ma całkowicie odsłoniony aż do poziomu klatki piersiowej, gdzie zaczyna się coś na styl koszuli bez ramion, czarnej z złotą obwódką na krańcu ubioru i na to narzucona biała husta głównie wokół barków. Jeśli wychodzi gdzieś nie chcąc zwracać na siebie uwagi, ubiera ciemnej barwy (najczęściej zieleń), szeroki płaszcz z kapturem. Ważną cechą jego ubioru jest biżuteria. Posiada sporo, grubych, złotych bransoletek od nadgarstka do połowy przedramienia a także kilka, złotych obręczy wokół szyi, z czego jedna trzyma dosyć duży, owalnie oszlifowany rubin w złotej, niewielkiej oprawie.
Oprócz tego, w zależności od wymogu, posiada przy sobie również pochwę z szablą w takowej, kaburę z pistoletem po drugiej stronie pasa i futerał ze sztyletem za plecami.

Mogłem pisać nazwy danych części ubioru które są w jakiś sposób "orientalne" ale wolałem postawić na opis, bo wątpię by każdy wiedział co kryje się pod daną nazwą elementu ubrania.

Charakter:

Jak można określić kogoś kto, siedząc setki lat w lampie oczekując na wywołanie, potrafił dla zabicia nudy liczyć pojedyńcze włosy, czy zmierzyć z dokładnością do jednego minimetra sześciennego całe swoje ciało, a także robić wiele innych, często dziwacznych rzeczy? Będąc szczerym, nuda sprawiła że Dżin zbzikował w dosyć sporym tego sensie, stał się nieco dziecinny, ekscentryczny, a także bywa nader bezpośredni w niektórych czynnikach, do bólu szczery, lub też do cierpiącej męki wredny. Wszystko zależy od jego chwilowego kaprysu, a wierzcie mi, ten czarnowłosy facet z dłuuugim warkoczem jest jedną z najbardziej kapryśnych istot jaką możecie spotkać. Dla jednej, ulotnej myśli potrafi spełnić każde życzenie, tylko po to by w następnej chwili wszystko wyrzucać danej osobie, a nawet z zębami i pięśćmi się na nią rzucić... Po to by w następnej kleić i lepić się do niej, przytulając i szeptając gorące przeprosiny. Rzadko kiedy jego zachowania są przemyślane, kierowane są prędzej ulotnymi myślami i kaprysami niż długim czasem namyślenia i rozmyśleń "co by było gdyby" to lub tamto. Oczywiście, nie zawsze tak jest, ale tak bywa przez większość czasu. Jeśli ma taki kaprys, zaczepi przechodnia który go minie i dosłownie "zaciągnie" do jakiejś kawiarenki nie bacząc na jakieś słowa dezaprobaty po to, by postawić kawę/herbatę i ciastko i pogadać, a w innym wypadku będzie się starał wymijać każdego, czasem wprost tanecznym krokiem chodząc by aby nikt nawet się o niego nie otarł. Czasem naprawdę ciężko zrozumieć jego zachowanie, czasem...
Jego kapryśność i nieprzewidywalność sprawia, że czasem ciężko z nim wytrzymać, ale jego wieczny optymizm i dobre poczucie humoru sprawia, że jest naprawdę cennym przyjacielem, a i jeśli ktoś pod tym względem zdobędzie jego serce, to może liczyć na obniżenie poziomu wygłupów, a w trakcie kiepskich chwil, silne oparcie w osobie magicznego Dżina.
Kiedy jest poważny? Gdy dzieje się to, co najczęściej. Jest traktowany przedmiotowo, jako studzienka życzeń dla innych, którzy widzą w nim tylko rzecz do spełnienia własnych pragnień. Wtedy najczęściej markotnieje, jak nie staje się wprost posągiem pod względem zachowań emocjonalnych, ograniczając swój ton do zimnego i ostrego jak brzytwa głosu. W takim wypadku chce jak najszybciej wszystko załatwić i po prostu zniknąć z pola widzenia danej osoby, a i tak długo po takowym zachowaniu się wobec niego pozostaje ponury, bez tej iskierki radości jaka w nim tkwi, tego optymizmu, humoru i zdrowego, acz czasem nieco przesadnego ekscentryzmu w zachowaniu. Jeśli w jego zachowaniu wymagana jest powaga, bo, np, odpowiada przed zwierzchnikiem, Dżin oczywiście... Jej nie zachowa, pod warunkiem że nie zostanie potraktowany przedmiotowo. Wciąż będzie podchodził luzacko do tematu, choćby rozmawiał z władcą piekła/nieba/ludzi czy kim tam innym. Wciąż luźny, wesoły, optymistyczny i ekscentryczny w zachowaniu. No i nieprzewidywalny, naprawdę ciężko sobie wyobrazić, co może zrobić za chwilę. Tak, również w trakcie walki nie traci swojej iskierki radości i specyficzności.
Oczywiście, także i jemu trafiają się gorsze dni gdy bywa zgryźliwy, złośliwy(co jest w sumie normą dzienną jeśli trafi na zarozumiałego, lub gdy ma taki kaprys), cyniczny i wredny(w sumie na co dzień też jest), ale są to zdecydowanie mniejsze procenty całości.
Aż czasem szkoda że większość istot które wiedzą kim jest traktuje go tylko jako przedmiot, studzienkę jaka spełni im parę życzonek... Które często nie są im do niczego potrzebne, lub które by zdobyli sami z siebie, gdyby tylko zechcieli.

Historia:

Słońce już chyliło się ku zachodowi, gdy tuż przed jaskinią zebrała się grupa pięciu mężczyzn w dosyć znoszonych szatach, wyraźnie debatująca nad czymś. Ich głowy, obwiązane u góry turbanami co raz kiwały głową zgodnie lub przeciwnie, a wytrzymałe, drewniane kostury wbijały się w piach lub szurały po nim, jakby odzwierciedlając emocje osób wyglądających na nieco podstarzałe, choć mogło to być wrażenie subiektywne.
- Nie, nie możemy tego zrobić! Nie jesteśmy na tyle silni, by sprostać potędze takiego ducha jak on.
- Przestań sie lękać, Afifie. Skoro magowie z Damaszku dali sobie radę, dlaczego my nie mielibyśmy?
- Skąd ta pewność w twoim głosie, Aminie? Twoje szczęście może się od ciebie odwrócić w najmniej oczekiwanym momencie. Magowie z Damaszku wezwali go, owszem, ale mieli za nadzór prawdziwego czarownika... Podobno żaden z nich nie przeżył, a ten który dotarł do miasta, groził o zemście ducha...
- To tylko durne plotki rozsiewane przez strachliwych ludzi, którzy nie chcą wierzyć że można okiełznać to widmo! Pokażemy im, że damy radę!
- Zgadzam się z tym.
- To za dużo na nas... Nie powinniśmy próbować... Wyśle nas wszystkich do Królestwa Allacha...
Pomimo protestów jednego z magów, który zresztą z największymi wątpliwościami i jako ostatni wszedł do jaskini, wszyscy postanowili spróbować zawezwać "ducha" jakiego próbowano wezwać w okolicach Damaszku. O co tyle krzyku? Cóż... Rozniosła się wieść że pewnej grupie czarowników udało się spętać i skutecznie wykorzystać ducha zwanego Dżinnem, będącego potężną istotą z innego wymiaru, potrafiącą spełniać życzenia i posiadającą ogromną moc. Także i ludzie uważający się za magów zechcieli posiąść potęgę takiej istoty na własność...
I to właśnie robili. W środku jaskini, gdy słońce stanęło na linii horyzontu, w okręgu sześciu świec została ustawiona lampa, przedmiot, do którego wezwany duch ma zostać za wszelką cenę przywiązany, w innym wypadku nie powstrzymałby go nikt ani nic. Szepcząc słowa przywołania, magowie oddawali własne siły witalne, by zawezwać istotę do tego wymiaru, pod czas gdy jeden z nich wyraźnie, powoli i głośno przemawiał formułę magiczną, jaka miała przywiązać ducha do naczynia. Czemu duchy odpowiadały na wezwanie nic nie wartych istot pokroju słabych ludzi? Z pewnością z jednego powodu. Po to by móc się tu dostać. A po co się tu dostać? To już kwestia tego, co chcieli od tego miejsca. Jedni by niszczyć, inni by poznać... Wymiar ziemski dla innych istot był niczym wycieczka krajoznawcza. Mało kto jednak z niej wracał...
Czas mijał, gardła podstarzałych mężczyzn słabły, podobnie jak ich ciała, i tylko kije które dzierżyli w dłoniach pozwalały im stać równo i nie sprawdzić składu chemicznego piasku pod ich stopami twarzą. Gdy po raz kolejny powtarzano tą formułę, połowa z zebranych zwątpiła że im się uda, lecz wtedy coś zaczęło się dziać. Jaskinia powoli zaczynała rozświetlać się niebiesko-fioletowym światłem, a w powietrzu nad kręgiem zdawał się tworzyć kształt humanoidalnej istoty. Widząc to, magowie zdwoili swoje wysiłki, lecz wtedy do jaskini, zwabieni dziwnymi światłami, wkroczyli bandyci w liczbie czterech, zamaskowanych i uzbrojonych maruderów. Magowie usłyszeli to, ale nawet pomimo tego że zbliżali się do nich ludzie którzy dzierżyli broń i nie mieli dobrych zamiarów, nie mogli przerwać teraz... To by się mogło fatalnie skończyć.
- Nie chcę umierać... Niech oni zginą... Życzę im śmierci...
Jeden z magów w przerażeniu miotną te słowa, zapominając o swojej formule, lecz nic to nie dało. Pierwszy mag, najbliżej wejścia został przeszyty na wylot przez plecy zakrzywionym ostrzem szabli, które wyszło mu klatką piersiową. Bandyta z parsknięciem śmiechu i milczeniem w kwestii słów zepchnął kopnięciem starucha z broni, a wtedy niebieski kontur drgnął gwałtownie, zaczął gwałtownie drgać, jakby popadł w atak padaczkowy.
- Co się dzieje?
- Niestabilność... Tracąc jednego z nas, wezwanie stało się niestabilne... Zginiemy...
- Niech ci bandyci... Zginą...
- Wasz durny rytuał niewiele da, najpierw zabijemy was, potem zabierzemy co macie przy sobie, a na końcu zgarniemy i tą lampkę. Te światełka nas nie przerażą.
Oj, a powinny. Bo te "światełko" jak to określił prawdopodobny herszt banitów zaczęły się robić groźne. Duch opadł na ziemię, przybierając co raz bardziej materialną postać i wyszedł z kręgu świec, zbliżając się do bandyty. Ten, w pewnej formie przerażenia zaczął się odsuwać, tylko po to by zrozumieć, że idąc w tył, tak naprawdę zbliża się do istoty, jakby przez nią przyciągany. Jego towarzysze obserwowali to zdarzenie jakoby ich kamrat szedł w kierunku światła z wyrazem przerażenia i chęci ucieczki na twarzy. Widząc że to co robi jest bezużyteczne, wyskoczył do przodu, próbując ciąć w niebieski kontur swoją szablą, lecz nawet nie zauważając co się dzieje, w mgnieniu oka jego ramię zostało wykręcone, łokieć wyłamany z głośnym trzaskiem i wyjściem na zewnątrz ramienia, a jego własna szabla przeszyła mu plecy na wylot tak, jak wcześniej zabił jednego z magów. Duch wyrwał ostrze z ciała bandyty, po czym rzucił nim w najbliższego draba, przyszpilając go do ściany jaskini ostrzem przez gardło, by w tej samej chwili doskoczyć do trzeciego banity z niesamowitą wprost prędkością, przebijając jego własną bronią głowę od brody w górę, tak, że wyszła czubkiem głowy. Jak to zrobił? Dosyć prosto. Złapał dłoń jaka trzymała szablę i wraził ją w czaszkę człowieka. Czwarty bandyta, widząc to wszystko, rzucił broń i chciał uciec, ale szafirowoskóra istota która nabierała co raz bardziej ludzkiego wyglądu i cech machnęła w jego stronę dłonią, a ten zatrzymał się, trzymając za gardło i szukając dyszał, szukając powietrza które uciekło mu z płuc i z okolic ciała... Aż ogarnęły go spazmy i zmarł z uduszenia, leżąc twarzą w piasku. Po tym "pokazie" zdolności, lub po prostu wypełnieniu życzenia jednego z magów, duch już materialny i cielesny wrócił do okręgu świec. Była to muskularna istota, niebieskoskóra o długim, czarnym warkoczu i niepoukładanych nazbyt dobrze włosach na głowie, o oczach jarzących się szkarłatem tak silnie, że aż bano się spojrzeć mu w oczy. Nagi i bez wstydu stał między świecami, patrząc na zebranych magów.
- Po co mnie tu wezwaliście?
Odezwał się silnym, dudniącym tonem, który echem wypełnił całą jaskinię, a u magów wywołał mieszany wyraz strachu i satysfakcji, poza jednym... Jeden z nich ciągle szeptał formułę spętania z lampą, wiedząc że to, co się tu dzieje, to tylko trik Dżinna by ich przekonać do niego. Reszta jednak była zafascynowana sukcesem...
- By twoja potęga nas wsparła w naszych problemach, Duchu. Dziękujemy ci za to, że pozbyłeś się zagrożenia i pokornie prosimy o to, byś wspomógł nas w naszej podróży.
Dżin przeniósł spojrzenia po magach, po czym odezwał się krótko, acz wyraźnie mówiąc, co może zrobić.
- Trzy życzenia. Jedno zużyliście.
Jednego z magów jednak widać opętało coś więcej, niż tylko satysfakcja... Żądza zachowania mocy Dżina dla siebie, choćby jednego życzenia. I gdy pozostali dwaj obmyślali życzenie które będzie najbardziej pomocne, jeden z nich powiedział swoje w pełni szczerym, twardym i mocnym, rozkazującym tonem.
- Zabij ich. Życzę sobie byś zabił magów.
Na te słowa reszta aż osłupiała ze zdziwienia i przerażenia, i nawet nie zdążyli zareagować... Gdy pozostali dwaj magowie zostali pozbawieni głowy jednym, płynnym cięciem szabli, a ten, który cały czas chciał spętać Dżina z lampą, został przeszyty na wylot ostrzem szabli, które duch w nim zostawił, by następnie obrócić się przodem do swojego mistrza, jaki uśmiechnął się triumfalnie.
- TAK! Moc Dżina jest moja! Nahahahahahaha!
Brzmi sztampowo, tak? Tak jak i zachowanie maga... Wiadomo że jeden z ludzi chciałby być bardziej "cwany" niż reszta... Niestety, jest haczyk. Życzył sobie "zabić magów", a widząc co się stało, Dżin nie miał innego wyboru, jak wykonać życzenie i zabić magów... Wszystkich. Więc ruszył ku swojemu "władcy" i chwycił go silnie za gardło dłonią, miażdżąc jego tchawicę i dusząc go, podnosząc wysoko nad siebie. Zrobił to z całkowitym spokojem na twarzy, z kamiennym jej wyrazem wprost. Gdy czarownik przestał wierzgać, rzucił nim w bok i odwrócił się do lampy, jaką obrzucił pogardliwym spojrzeniem.
- I w tym chcieli mnie zamknąć...
Odwrócił się i chciał iść przed siebie, ale widząc wygląd swojego ciała i porównując go z martwymi ludźmi, wzruszył barkami i pstryknął palcami dłoni, zmieniając kolor skóry i wygląd do bardziej ludzkiego. Pomimo nagości, ruszył przed siebie, chcąc wyjść z jaskini, i prawie mu się to udało, lecz... Tuż przed wyjściem poczuł, że nie może wykonać kroku. Jakby niewidzialna bariera blokowała jego ruchy... Próbował iść, nie mógł. Próbował drgnąć, nie potrafił. Widząc jak jego ciało się rozmywa i zmienia w dym, rzucił spojrzenie na siebie i dojrzał jednego z magów, który krwią z własnego serca naznaczył lampę jako naczynie i więzienie Dżina, takowy ukazał irytację wyrazem twarzy, ale nie zamierzał walczyć. Poddał się temu... I z chwilą gdy został wciągnięty do lampy, ostatni z magów zmarł z wykrwawienia się, a Dżin utknął... Na jak długo?


Jak się okaże, wezwany Dżin utknął w tej lampie na naprawdę długo. Dopiero po kilkudziesięciu latach został wywołany z lampy przez przypadkowego podróżnika, jaki wpadł do jaskini i znalazł tą lampę. Słysząc legendy o Dżinach, postanowił spróbować i wywołał Farida Abdula Gani, bo takie imię nadał sobie Dżin pod czas swojego pobytu w więzieniu, przy okazji próbując w jakiś sposób bardziej się dostosować do tego świata, choćby w kwestii ubioru czy zachowania. Każdy, niezależnie od tego kto go wywoływał, widział w nim tylko studzienkę życzeń, jakie Farid spełniać musiał. To z początku było ciekawe, potem stało się nużące, aż z każdym kolejnym życzeniem rosła w nim nienawiść do każdego, kto z miejsca zaczynał od proszenia o życzenia. Pomijając fakt że od wywołań często mijały lata, co powodowały że naprawdę nie mając nic do roboty, chwytał się różnych... Często dziwacznych zajęć. Co prawda spełnianie niektórych życzeń go bawiło, bo były tak idiotyczne czy durne... Dla kogoś o innym poczuciu godności i wartości niż jego 'kontrahenci' takie bywały. Niektóre właśnie były idiotyczne, głupie, niektóre egoistyczne, inne do spełnienia pragnień władzy i potęgi, a jeszcze inne do bardziej przyziemnych czynności jak spełnienie kogoś... W seksualnym pojęciu. Tak, paru z kontrahentów, mężczyzn jak i kobiet zażyczyły sobie seksu z nim, przez co poznał świat cielesnych uciech i rozkoszy, i będąc szczerym... Cieszył się. Z spełnienia tych życzeń się cieszył. Ale czas mijał, nikt jego nie wyzwalał i w sumie, stracił na to nadzieję, powoli popadając w szaleństwo przez wymus tkwienia w tej lampie...

"Dime todo lo que paso
No me di cuenta ni quien me pego
Todo da vueltas como un carrusel
Locura recorre todita mi piel."


W pewnym momencie poczuł, jak odrzwia jego więzienia się otwierają, jak jest wyciągany ze swojego więzienia. Co prawda wnętrze lampy nie jest takie złe, przypomina luksusowy, Indyjski pałac, ale nawet luksusy mogą się znudzić, jeśli ma się je każdego dnia. Czasem aż chciałoby się odetchnąć świeżym powietrzem i rozprostować kości w normalny sposób... A teraz będzie miał okazję. Gdy tylko się wydostał z lampy w pierwszej kolejności zawisł w powietrzu, a następnie rozejrzał się wokół. Gdzie on, do cholery jest? Hm... Wszędzie wokół piasek, poczuł się jak przy pierwszym wezwaniu do tego świata. Koniec końców, obniżył swój wzrok i zerknął na osobę, jaka go wezwała. Był to mężczyzna w wieku średnim, który jednak widząc to zjawisko, twarz miał iście dziecęco rozradowaną, w oczach zaś miał radosne iskierki szczęścia i błyski chciwości.
"Aha... Jasne..."
Pomyślał, po czym odetchnął głęboko i zaczął mówić w języku "międzynarodowym", uśmiechając się ciepło i radośnie.
- Witaj wędrowcze. Jestem Farid, Abdul...
- Spełniasz życzenia, tak? Jesteś Dżinem, prawda?
Farid, choć początkowo rozradowany możliwością wyjścia, teraz przybrał ponurą maskę obojętności i kiwnął głową, kładąc się w powietrzu. Dosłownie, położył się parę metrów nad ziemią, jakby leżał na łóżku.
 - Tak. Masz trzy.
Krótki, rzeczowy i beznamiętny ton doskonale oddawał jego zdanie na temat przedmiotowego traktowania go. Na te słowa mężczyzna schował lampę pod pachę i zatarł ręce, po to by potem znów ująć lampę w dłoń.
- Życzę sobie bym znów był młody.
Takowe było pierwsze życzenie, i takowe miał zamiar Farid wykonać. Pstryknął palcem i facet rzeczywiście stał się młody... Z wyglądu miał sześć lat, ubrania które miał na sobie były za duże, i jak to dziecko, wyglądał słodko. Widząc to, teraz chłopak zgryzł zęby z wściekłością miotając klątwy w kierunku Dżina.
- Pragnąłeś młodości, o to i ona.
- Ale nie stania się dzieckiem, ośle! Chcę mieć dwadzieścia lat!
Kolejne pstryknięcie palcami i chłopiec zamienił się w młodego mężczyznę, na którego nie jedna kobieta mogłaby "polecieć". Na ten widok mężczyzna podciągnął rękaw i napiął mięśnie ramienia, przyglądając się swojej sylwetce z wyrazem satysfakcji.
"Ludzie... Jak ja ich nie rozumiem..."
Pomyślał, po czym z westchnieniem stwierdził do mężczyzny jaki był wyjątkowo zajęty swoim nowym ciałem.
- Masz jeszcze jedno życzenie, lepiej niech będzie mądrze wypowiedziane.
- Jak to jedno?! Przecież jedno źle wykonałeś, idioto!
- JEDNO ŻYCZENIE. I ANI JEDNEGO WIĘCEJ!
Podniesiony ton Dżina zdecydowanie zrównał mężczyznę do pionu, który rozejrzał się wokół, a potem spojrzał na lampę. Miał tyle życzeń, tyle marzeń, tyle pragnień, lecz teraz, na środku pustyni, bez żadnej wody, może prosić tylko o jedno...
- Życzę sobie powrotu do miasta.
- Wedle życzenia.
Farid pstryknął palcami, po czym wrócił do lampy, bo jego limit życzeń do wykonania się skończył i więzienie go wzywało... Co z jego kontrahentem? Zażyczył sobie powrotu do miasta... Więc jego nogi obrały kierunek na najbliższe miasto i szły bez władzy mężczyzny, który przeklinał Dżina i jego moce. Szedł dnie i noce, ściskając lampę dłonią jako swój największy skarb, pomimo iż duch okazał się potwornie wredną istotą, bo hej... On chciał tylko życzenia. Czy to złe? Bardzo złe, dla Farida. Mężczyzna już po paru dniach umarł, a nogi, zmuszone magią do kroczenia przez pustynię wiodły jego martwe ciało do miasta, a gdy tylko stanął w bramie, czar minął, a martwe ciało padło na ziemię. Ktoś z przechodniów i gapiów zabrał lampę... I podróż Dżina ruszyła dalej.


I dokąd go zawiodły te podróże? Cóż, do różnych krajów i miejsc, gdzie spełniał kolejne życzenia, a jego nienawiść do istot traktujących go przedmiotowo... Tak, też nieśmiertelni pragnęli czasem życzeń od niego. W każdym bądź razie, ta nienawiść rosła, i rosła, a Alvaro, bo takie sobie imię nadał wraz z drugim imieniem Jin i nazwiskiem Gonner by lepiej się dopasować do nowych standardów imion, popadał w marazm i znudzenie życiem do tego stopnia, że szaleństwo pochłaniało go, zmieniało i nadawało mu co raz więcej udziwnienia, ekscentryzmu w zachowaniu, zmieniało go w istnego szaleńca... Który jednak pomimo wszystko, starał się szukać jakiś pozytywów w swoim życiu więźnia lampy. Jakichś... Jakichś kolwiek plusów, pozytywów. Trzymał się optymistycznej myśli, że może kiedyś ktoś da mu możliwość opuszczenia lampy na dłużej... Życzyłby sobie tego, gdyby nie fakt, że jego moc nie potrafiła przełamać więzów stworzonych z poświęcenia się istoty czystego serca, bo ten mag który zamknął go w lampie... Był jedynym o czystym sercu. Co więc mu zostało? Czekał... A jego umysł bzikował od nudy, samotności i poczucia porzucenia, wieczystego zamknięcia...


"Wake me up before I change again
Remind me the story that I won´t get insane
Tell me why it´s always the same
Explain me the reason why I´m so much in pain."


Kolejne wezwanie, kolejne życzenia, kolejne niespełnione chęci wolności... Dżin po raz kolejny został wezwany z lampy do świata żywych. Alvaro, bo tak już się nazywał, stanął bosymi stopami na zimnej podłodze, nawet nie rozglądając się co jest wokół. Tylko życzenia i z powrotem. Odwrócił się przodem do swojego kontrahenta, który był mężczyzną w ciemnym płaszczu, o czarnych włosach i dziwnie niepokojących oczach mieniących się odcieniami czerni i fioletu.
- Trzy życzenia. Tylko tyle mogę...
Mężczyzna uniósł dłoń, wstrzymując słowa Dżina i odkładając jego lampę na bok, po czym uśmiechnął się do niego.
- Nie pragnę życzeń, Faridzie. Mam dla ciebie propozycję, dzięki której będziesz mógł w końcu opuścić lampę na tyle, ile zapragniesz...
Na początku na twarzy Dżina objawiło się zdziwienie, a on sam cofnął się kilka kroków w tył, nie mal przewracając się. Jego kontrahent chce, by został... Wyzwolony? Nie, coś w tym musi być. Potrząsnął głową, kręcąc swoim warkoczem na boki i spojrzał na osobnika przed nim z niedowierzaniem. Demoniczna aura... Potężna... Kto to do cholery jest?
- nie wierzę ci. Nikt by nie chciał poświęcić własnych życzeń po to, by mnie uwolnić...
- Czyli wolisz swoją lampę? W porządku...
- NIGDY!! Ekhem... Co to za propozycja?
Dżinn widząc że ma naprawdę, szczerą, prawdziwą szanse odzyskania nawet cząstkowej wolności, nie wahałby się poświęcić całej swojej mocy i stać się człowiekiem, byleby móc opuścić tą cholerną lampę.
- Byłem pewien że zmienisz zdanie. Jako że cię przywołałem, a sam w sobie mogę przełamać twoją klątwę, mam dla ciebie propozycję. Nie pochodzisz z tego wymiaru, więc twoje ciało i zdolności inaczej reagują na magię tutejszych istot. Moja propozycja więc jest taka. Jesteśmy w budynku Rady Dziesięciu, w Kolebce Upadłych Aniołów, miejscu gdzie nieśmiertelni, tacy jak ja, jak ty i jak wielu innych może w spokoju żyć, mając swoją inność i nie bać się o swój żywot. Dostaniesz możliwość poruszania się z dala od lampy wedle własnej woli, zachowując swoje moce, ale mam warunki. Po pierwsze, zostajesz zaobowiązany do spełniania życzeń radnych Rady Dziesięciu. Wszystkich radnych, jednak jeśli życzenia kolidują z twoją godnością, możesz odmówić. Życzenia innych możesz spełniać wedle woli. Po drugie, obligujesz się do bycia archiwistą tej organizacji, zajmując się segregacją, porządkowaniem i strzeżeniem dokumentacji tego miejsca, co ważniejsze rzeczy możesz kryć w swojej lampie jako zabezpieczenie. Po trzecie, obligujesz się do przestrzegania zasad nieśmiertelnych. Poznasz je, pytając o nie któregokolwiek innego nieśmiertelnego, rozpoznasz po aurach bez problemu. Z pewnością zresztą wiesz, że ja jestem takowym, i to demonem. Czujesz zapewne, że nie pierwszym, lepszym. Posiadasz swoją moc do czynienia życzeń, lecz możesz ją wykorzystać wielokrotnie w stosunku do jednej istoty, musisz tylko powrócić w pobliże lampy by zregenerować siły, a także sam możesz spełniać własne życzenia. Znasz również inne prawa swojej mocy, jak życzenia zakazane, więc tych ci nie będę wyjaśniał. Czy takie warunki twojej wolności ci odpowiadają? Jeśli odpracujesz wystarczająco wiele czasu, zyskasz pełną wolność.
Ciemnooki mężczyzna wysunął swoją dłoń ku Dżinowi, by uścisk takowych zapieczętował kontrakt... Demona i Dżina. Dziwne, prawda? No ale tak wyszło. Alvaro ani na moment się nie wahał, i bez względu na konsekwencje, uścisnął dłoń demona, na co ten uśmiechnął się szeroko. Demon puścił dłoń mężczyzny i skierował się do lampy.
- Pora na moją część umowy.
Łuskowaty ogon wysunął się ze spodni ciemnowłosego mężczyzny i rozciął dłoń która znajdowała się nad lampą, a nieczysta krew istoty piekieł spłynęła na klątwę zamknięcia. Dżin poczuł jak zaczyna mu brakować tchu i nagle padł na ziemię w czymś na styl odrętwienia, nie mogąc się ruszyć. Bolało go wszystko, ale nie mógł drgnąć ani krzyknąć. Na ten widok niepokojący mężczyzna znów się uśmiechnął i przykucnął przy Dżinie, po czym podniósł jego głowę za włosy do góry.
- Moja część wykonana. Teraz twoja. Jesteś w pomieszczeniach archiwisty, zacznij się tym zajmować. Po dokładniejsze wytyczne zgłoś się do innych radnych. To co się z tobą dzieje wkrótce minie, parę chwil i powinno być w porządku.
Demon rozsmarował swoją krew po wargach czerwonookiego i ucałował go namiętnie, zlizując z takowych warg własną krew, po czym puścił go, a ten rąbnął czachą o podłogę.
- K-kim... Jesteś...
Zdołał słabo wyszeptać, podnosząc wzrok na demona, a ten odwrócił się do niego przodem i posłał mu kokieteryjny uśmiech.
- Twoim najlepszym przyjacielem. Faust Valentine, lub dla bardziej obeznanych w piekielnych rubieżach, Mefistofeles.
Po tych słowach opuścił komnatę, zostawiając Dżina samego z sobą... I papierami.


Faust wywiązał się z pierwszej części umowy, lecz z drugiej nie zdążył. Do Dżina w pewnym momencie dotarła wiadomość, że Faust, przedstawiciel rady demonów, zginął, zamordowany przez anioła. Po prawdzie... Alvaro nie chciało się w to wierzyć, ale skoro tak mówią, niech im będzie i w to wierzą. On będzie robił swoje i korzystał z tej wolności jaką dostał... Tyle ile zechce... Jak zechce... Bo przecież teraz nikt nie będzie strzegł jego kontraktu, prawda? Teraz... Może robić to... Co chce. Choć jego poczucie godności każe mu wypełniać jego obowiązki, ale w końcu... Jest wolny. Częściowo... Ale to mu wystarczy.

"I wish to give, to take, to make, to shake
I wanna see it happen
I want to see, to be
I want to know you better than I know myself
I want to feel the end and to enjoy the consequence
I want to move, to lose, to take the grooves
And to give it all back...
"

Inne:

- Pomimo iż miejsce z którego pochodzi kojarzy się z ciemnoskórymi lub chociaż dobrze opalonymi ludźmi, sam jest chorobliwie blady, głównie przez fakt siedzenia wewnątrz lampy przez dłuższy czas życia, wyzwalany tylko na czas życzeń lub na jakiś czas jaki sam sobie zażyczy, acz nie za długi i nie za daleko od lampy.

- Jeśli ktoś mu uszkodzi warkocz lub utnie, choćby miał wracać piechotą przez bagna i pustynie oraz oceany, zużyje jedno ze swoich życzeń by go sobie przywrócić.

- Pomimo iż sam nosi sporo błyskotek, nie jest aż tak potwornie zainteresowany biżuterią.

- Lubi towarzystwo innych, nieśmiertelnych czy ludzi. Czy ty byś nie czuł/a się samotnie, siedząc trzy czwarte swojego życia w lampie?

- Bywa że zachowuje się nieprzewidywalnie i irracjonalnie, ale można mu to wybaczyć. Mógł trochę zbzikować z nudów.

- Jego warkocz często zamiata podłoże, ale w wypadku chodzenia po niezbyt czystej powierzchni obwiązuje go sobie wokół pasa.

- Nigdy nie jest mu za zimno. Ubiera płaszcz tylko jeśli nie chce by zwrócono na niego uwagę.

- Traktowany przedmiotowo i jako "studnia życzeń" potrafi się solidnie mścić.

- Jest łasy na słodycze, więc jeśli chce się z nim być w dobrych stosunkach, zaprosić go na coś słodkiego to bardzo dobry plan.

- Lubi muzykę. Niezależnie od gatunku, pod warunkiem że nie jest to jakieś dyskotekowe "umc umc".

- Podobnież nieźle śpiewa.

- Nie marzy o wolności. Wyrósł z tych marzeń.

- Warkocz jest dla niego jedną z najważniejszych rzeczy. Próba odcięcia go może spotkać się z zaciętym oporem, w sytuacjach krytycznych z nauką latania osoby która próbowała uszkodzić jego włosy.

- Wyczulony na punkcie durnych pytań o mieszkanie w lampie. Po jakimkolwiek pytaniu a pro po lampy potrafi się stać naprawdę wredny, chyba że osoba faktycznie pyta o to z niewiedzy, wtedy zgryźliwość ustępuje miejsca pobłażliwości.

- Ze względu na fakt posiadania sporej ilości biżuterii w punktach gdzie standardowo gryzą wampiry takowe mają problem z dobraniem się do jego krwi przez nadgarstki lub szyję.

- Choć nie potrzebuje jedzenia i picia, gdyż powrót do lampy wystarcza mu by zregenerować siły, je i pije dla odrobiny różnicy, no i by poczuć jakiś ciekawy smak.

- Nie znosi, nienawidzi, wprost nie ma słów na to co czuje, gdy jest traktowany przez innych przedmiotowo, tylko jako istota do spełnienia życzeń i zamknięcia z powrotem w lampie. So much hate on it...

Inne konta:
Niezrównoważony psychicznie pół-demonisza Faust się kłania.

nieposkromiony
Powrót do góry Go down
Nate
Przeistoczony
Nate


Fabularnie : ... Zajęty... BARDZO zajęty xD
Liczba postów : 279
Join date : 26/05/2011
Age : 29

Say your wishes... Empty
PisanieTemat: Re: Say your wishes...   Say your wishes... EmptyCzw Sty 23, 2014 11:48 am

Akcept.
Powrót do góry Go down
http://kanranate.deviantart.com/
 
Say your wishes...
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Nieśmiertelni ~ Kolebka Upadłych Aniołów :: Informacje :: Karty postaci :: Karty akceptowane-
Skocz do: