Nieśmiertelni ~ Kolebka Upadłych Aniołów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 
 
IndeksMarzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3 EmptyLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Tiago
Pożeracz dusz
Tiago


Liczba postów : 11
Join date : 27/07/2013

Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3 Empty
PisanieTemat: Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3   Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3 EmptyCzw Sty 16, 2014 12:05 pm

Godność: Swojej prawdziwej godności już od dawna nie pamięta. Ktoś kiedyś nazwał go Tiago i tak już zostało.
Wiek: Z wyglądu około 15 wiosen, jednak tak naprawdę ma 289 lat.
Orientacja: Homoseksualna
Pochodzenie: Miejski rynsztok będzie najbardziej adekwatnym miejscem~
Rasa: Demon
Ranga: Pożeracz dusz

Broń: Swoje ciało

Umiejętności: Cóż może umieć ktoś taki jak Tiago? Wbrew pozorom, przez całe swoje długie życie nie opanował sztuki pisania i czytania. Można śmiało nazwać go analfabetą, lecz on po prostu uważa, że nie jest mu to potrzebne do szczęścia. Potrafi za to świetnie gotować, sprzątać i wykonywać różne prace typowo kobiece, jak na przykład cerowanie ubrań. Musiał się tego nauczyć, by być dobrym sługą. Przez te wszystkie lata spędzone przy różnych osobach, nauczył się także wielu rzeczy o konserwacji broni białej i palnej, choć sam nie umie z nich korzystać. Do obrony wykorzystuje tylko swoje pięści, toteż nie ma sobie równych w walce wręcz. Ponadto zna kilka języków obcych, głównie dzięki swojej mocy. Nieźle zna się także na ziołolecznictwie, co często wykorzystywał przy leczeniu ran swoich lub swojego pana. Śmiało można powiedzieć, że potrafi niemal wszystko po trochu. Często zmieniając właścicieli musiał się dostosowywać do panujących obecnie warunków. Tylko tego pisania nie zdołał się nauczyć...

Moc:

  • Gemini – Moc polegająca na przejmowaniu mocy i osobowości przeciwnika. Do tego konieczny jest kontakt cielesny, tak, więc Tiago musi zbliżyć się do przeciwnika, by przejąć jego marzenia, lęki, myśli i moce. Moce, rzecz jasna, przejmuje w wersji osłabionej. Po skopiowaniu osobowości, Tiago może wykorzystać słabości przeciwnika by go pokonać, może także przewidywać jego ruchy.
    Moc działa przez maksymalnie 3 posty, na ponowne jej użycie musi czekać postów 5. Każde „kopiowanie” osobowości zostawia nieodwracalny ślad w psychice Tiago. Po dezaktywacji umiejętności, Tiago nie może używać skopiowanych mocy ani przewidywać ruchów przeciwnika, jednakże w jego umyśle pozostaje nieodwracalny ślad charakteru przejętego od przeciwnika. Ze względu na brak stabilności emocjonalnej u Tiago, moc często wymyka mu się spod kontroli, dokładając do jego pokręconej psychiki kolejne „cechy”. Przy niekontrolowanym użyciu Geminiego, moc trwa przez tylko 2 posty, a oczekiwanie na kolejne jej użycie wydłuża się do postów 6.

  • Desperatio– Ostateczna moc Tiago. Wydaje on z siebie potężny krzyk, wywołujący falę dźwiękową niszczącą niemal wszystko co napotka na swej drodze. Powoduje on chwilowe lub stałe uszkodzenia słuchu lub mózgu, mdłości, czy nawet omdlenia. Siła oddziaływania fali na przeciwnika zależy w dużej mierze od odległości od Tiago no i, rzecz jasna, od samej wytrzymałości organizmu. Z tego wniosek, że im bliżej źródła, tym większe oddziaływanie. Chłopak jednak rzadko używa mocy, gdyż w 9 na 10 przypadków kończy się to dla niego utratą przytomności. Częste używanie mocy może również prowadzic do trwałych uszkodzeń w organiźmie samego użytkownika. Moc trwa przez 1 post, jej efekty utrzymują się jeszcze przez 2 kolejne, lecz ponowne użycie następuje dopiero po 12 postach.

  • Moce wrodzone dla demonów


Wygląd: Tiago ma bardzo delikatną, wręcz dziewczęcą urodę. Wysoki zaledwie na 165 centymetrów waży niewiele ponad 60 kilogramów. To niewiele, jak na chłopaka. Nie był jakoś przesadnie silny, nadrabiał jednak swoją urodą. Miał śliczne, jedwabiste blond włosy opadające falami na kark i okalające jego jeszcze dziecięcą twarzyczkę, w której pierwszym, co rzucało się w oczy, były niesamowicie niebieskie oczy. Duże, okolone gęstymi rzęsami tęczówki niemal hipnotyzowały spojrzeniem. Między nimi znajdował się zgrabny, lekko zadarty nos, pokryty ledwo zauważalnymi, drobnymi piegami. Malinowe wargi kryły za sobą rząd śnieżnobiałych, równych zębów.  Jednak on sam nie jest tak idealny. Niemalże całe ciało, prócz rąk, szyi i twarzy, ma pokryte różnego pochodzenia bliznami. Zawdzięcza to swojemu zamiłowaniu do bólu. Ponadto na prawym pośladku ma ni to znamię, ni to pieprzyk w kształcie muszelki.
Tiago często wykorzystuje swoją dziewczęcą urodę, strojąc się w damskie ciuszki i podrywając mężczyzn. Dobrze się czuje zarówno w długich sukniach balowych, jak i w krótkich spódniczkach. Dla niego większy dyskomfort stanowią spodnie i trampki niż buty na obcasie. Niestety, jest jednak zbyt „płaski” jak na dziewczynę, toteż czasem wypycha sobie stanik watą.  

Charakter:Charakter Tiago jest dość specyficzny. Kształtował się on przez wiele lat dzięki niezliczonej ilości osób.  Jest nieprzewidywalny, ma kilka osobowości i strasznie ciężko go opanować. W dodatku jest masochistą, toteż kary cielesne nie są odpowiednią formą nagany. Uwielbia ból, ale tylko zadawany przez drugą osobę. Boi się samookaleczenia, toteż robi wszystko, by to właśnie inni mu dokuczali, ale mimo to jest tchórzem i za wszelką cenę unika walki.
Ma problemy z racjonalnym myśleniem, toteż często pakuje się w różnorakie problemy. mimo to jest lojalny wobec swojego pana, jest gotów wskoczyć za nim w ogień i zrobi wszystko, by był on z niego zadowolony. Jest także bardzo uległy, bardzo łatwo go zdominować i chętnie daje sobą pomiatać. Czasem nabroi, ale tylko po to, by zaspokoić swoje masochistyczne zapędy. Tiago jest pozbawiony wszelkich hamulców, nie wie, co to zdrowy rozsądek i opanowanie. Tiago kocha być poniżany, bity i wykorzystywany.
W przebłyskach zdrowego rozsądku, jest zwyczajnym, zakompleksionym nastolatkiem. Czuje wstręt do tego, kim jest, ucieka więc w transseksualizm, by ukryć swoją męskość. Jest także bardzo wrażliwy, delikatny, łatwo go skrzywdzić. Jego obroną na takie działania jest szał. Niszczy wszystko na swej drodze nie bacząc na rany zadawane sobie i innym. Ciężko jest go wtedy uspokoić. Chwile, gdy władzę nad umysłem, przejmuje prawdziwy „pierwotny” Tiago nie są jednak długie.

Historia:
Przytułek dla sierot nigdy nie był dobrym miejscem. Nie potrafił zrekompensować tego, co daje wychowanie w pełnej rodzinie. Nawet w takich czasach, jak wiek XVIII. Nic nie jest w stanie zastąpić miłości i troski matki. Nawet tej wypaczonej, chorej, ale jednak matczynej....

Moja matka była szalona.
Czy na pewno? Przecież kochała mnie jak każda inna.
Tylko że żadna matka na siłę nie próbuje zrobić z chłopca dziewczynki.
Byłem jej wymarzonym dzieckiem. Wymarzoną Louise.
A ojciec?
Ojca nie znam. Zrobił swoje i zniknął. Mówią, że zginął na wojnie przed moimi narodzinami. Mówią, że poszedł do lasu i nie wrócił.
Różnie mówią.
Być może tylko dzięki tym opowieściom moja matka nie została przeklęta. A ja uniknąłem losu bękarta z nieprawego łoża. Byłem dzieckiem „bohatera”.
Ale matka była szalona. A tego nic nie było w stanie zmienić.
Była taka od urodzenia. Z pozoru zdawała się być normalną dziewczyną. Czasem tylko mówiła do siebie. No i traktowała mnie jak swoją księżniczkę.
Przed psychiatrykiem uratowała ją wieś.
Po prostu nikogo nie było stać na jej pobyt tam. A skoro była nieszkodliwa, więc po co marnować tak cenne pieniądze? Ważniejszy jest ciepły kożuch, zimy coraz cięższe....
Jako mały brzdąc nie wiedziałem, że coś jest nie tak. Nie wiedziałem, że powinienem nosić spodnie i bawić się drewnianymi samochodzikami. Dla mnie wszystko było normalne.
Louise.
To też nie jest moje prawdziwe imię.
Problemy zaczęły się, gdy miałem sześc lat. Dzieciaki bywają bardziej krytyczne niż dorośli.
To właśnie one uświadomiły mi, że całe moje doczesne życie było kłamstwem.
Buntowałem się. Nie chciałem być Louise.
Matka załamała się. Zaczęła szaleć, biła mnie bez powodu.
A potem śmiała się, śmiała ile sił w płucach
Stopniowo ból zaczął mi się coraz bardziej podobać. Wiedziałem, że tak właśnie matka okazuje mi miłość. Czułem to podświadomie i wręcz obnosiłem się z kolejnymi siniakami.
Bodajże po roku dzieciaki odsunęły się ode mnie. Zostałem sam z matką.
Znów byłeś słodką Louise.

Z czasem zacząłem nienawidzić swojego ciała. Było niedoskonałe, nie takie, jak chciała matka. Nie potrafiłem być dziewczyną taką, jak chciała. Długie włosy i sukienki nie wystarczały. Dojrzewałem jako chłopak.

W wieku 15 lat sprzedałem duszę diabłu. Obdarzył mnie mocą, dzięki której mogłem zrozumieć matkę, spełnić jej marzenie. W zamian za to odebrano mi życie.
Czas mijał, a ja wciąż miałem 15 lat.

~~

[+18]

Chcesz wiedzieć, co było dalej? -zachichotał, przechylając głowę. Przeciągnął się, przesuwając dłońmi po nagim ciele leżącego pod nim mężczyzny. Siedział okrakiem na jego udach, między nogami mając wyprężonego penisa swojego partnera. Och, z rozkoszą ci o wszystkim opowiem! Pozwolisz jednak, że najpierw się trochę zabawię...? -wpił się w jego wargi w długim pocałunku. Długie blond włosy rozsypały się po poduszce, okalając głowę partnera złotą aureolą. Mężczyzna zacisnął dłonie na pośladkach chłopaka, odwzajemniając pocałunek. Zamruczał cicho, gdy dłonie chłopaka znalazły się na jego męskości. Dzieciak zdecydowanie znał się na rzeczy. Zszedł niżej, do podbrzusza mężczyzny, znacząc drogę mokrymi pocałunkami.
Wziął penisa mężczyzny do ust i zaczął powoli ruszając głową. Lata praktyki sprawiały, że dokładnie wiedział, kiedy zwolnic, a kiedy przyspieszyć ruchy, by osiągnąć jak najlepsze efekty. Ten „przypadek” niczym się nie różnił od pozostałych.
Nagle przerwał i podniósł się z figlarnym uśmiechem. Mężczyzna spojrzał na niego z dezaprobatą. Chciał, by dzieciak kontynuował. Zamiast tego czuł się jak zabawka w rękach rozkapryszonego bachora. Nienawidził tego uczucia. To on był na górze i jakiś smarkacz nie będzie dyktował mu warunków. Złapał go i rzucił o łóżko, by następnie zawisnąć nad dzieciakiem z szatańskim uśmiechem na ustach. Chwycił oba jego nadgarstki, wykręcając mu ręce ku górze, drugą ręką brutalnie rozchylając mu uda. Chłopaczek jęczał słodko, dodatkowo pobudzając mężczyznę do działania. Wszedł w niego bez żadnego wcześniejszego przygotowania, od razu wbijając się w chłopaka na całą długość penisa. Dzieciak jęknął przeciągle, wyginając plecy w łuk. Ból malował się na jego twarzy, lecz w szeroko otwartych oczach widać było jedynie podniecenie. Mężczyzna nie zwracał jednak na to uwagi. Szybko poruszał się w chłopaku, odgłos jego jęków mieszał się z dźwiękiem ciała uderzającego o spocone ciało.
Oooch, tak, tak! Doskonale wiesz, jak mnie traktować. Wiedziałem, że na Ciebie można liczyć. Tak, mój ogierze, nie oszczędzaj się. Pokaż, kto jest górą!
Wygiął plecy w łuk, omal nie łamiąc kręgosłupa. Z jego penisa wystrzeliła sperma, brudząc tors mężczyzny. On sam wytrysnął w nim chwilę później. Padł wyczerpany na chłopaka. Obaj dyszeli ciężko.
Zupełnie tak, jak za pierwszym razem...

~~

Nie mogę powiedzieć, że tego nie chciałem. Bałem się tylko dlatego, że to było dla mnie coś zupełnie nowego.
Było ich trzech.
Jeden boleśnie wykręcał mi ręce do tyłu. Drugi zdarł ze mnie ubranie, pozostawiając na ciele krwawe pręgi.
Trzeci już szykował się do roboty.
Wszyscy byli jednakowi, tak samo obleśnie się uśmiechali.
Ale mimo wszystko podobało mi się to, co ze mną wyprawiali. Specjalnie nawet się opierałem, żeby bardziej bolało.
To uczucie było niesamowite. Do dziś na samą myśl o tym czuję, jak mi staje.

Potem trafiłem do bidula. Byłem w kiepskim stanie, przemarznięty, wychudzony, zakrwawiony i brudny. Z początku było fajnie, dostawałem ciepły posiłek, opiekowali się mną. Przynajmniej do czasu, aż poczułem się lepiej.
Musiałem nosić się jak chłopak, opiekunowie powoli zabijali Louise. Wołali na mnie Peter.
Aż pewnego dnia ścięli ci włosy.
Uciekłem stamtąd następnego dnia, w zawiniątku niosąc ukradziony chleb, nożyce i moje ścięte loki.
Nie mogłem ich zostawić.
Były częścią ciebie

Nie znaleźli mnie.
Nie z tego bidula.
I tak się tam znalazłeś.
Przechodziłem z rąk do rąk, z jednego sierocińca do drugiego. Nigdzie na dłużej nie zagrzałem miejsca, wszędzie chcieli mnie zniewolić, zmusić do noszenia po męsku.
Wszędzie ze mną były moje ścięte loki.
To one dodawały mi otuchy. Z nimi czułem się bezpiecznie.
Były talizmanem.

Kolejny raz wylądowałem na ulicy w grudniu. Było chyba Boże Narodzenie, wszędzie paliły się kolorowe światełka, na drzwiach wisiały wieńce, a przez smród rynsztoka przebijał się zapach pieczystego.
Strasznie chciało mi się jeść.
W końcu nie jadłem od kilku dni.
Pomijając tego zdechłego szczura wczoraj rano.
Byłem osłabiony, zmarznięty. Ale mimo to szedłem do przodu. Wiedziałem, że nie mogę zostac na ulicy. Coś pchało mnie do przodu,
Stanąłem przed drzwiami zamtuzu.
Nie wiedziałem, co to za budynek. Znałem go tylko z opowieści starszych chłopaków z bidula.
Przechwalali się.
Jakiś zwalisty mężczyzna wytoczył się z budynku chwiejnym krokiem. Był pijany jak bela.
Spojrzał na mnie mętnym wzrokiem, uśmiechnął się lubieżnie.
W stodole za zamtuzem był mój drugi raz.
Złamane, źle zaleczone żebro dokucza do dziś
Do cna wyczerpany zasnąłem zagrzebany w sianie.

Obudziła mnie burdelmama.
Z początku wrzeszczała, wyzywała mnie od darmozjadów, złodziei. Widząc jednak rozległe sińce na moim nagim ciele i zaschniętą krew między nogami, wyciszyła się nieco. Zaoferowała swoją pomoc, oczywiście, nie za darmo.
Od tamtej pory pracowałem w burdelu.
Z początku byłem tylko posługaczką. Pomagałem w kuchni, biegałem za sprawunkami do miasta, sprzątałem. Robiłem wiele rzeczy. Niestety, tam też byłem zmuszony do noszenia spodni. Nikt nie rozumiał, że tego nie lubię.
Czasem w nocy udawało mi się choć na chwilę ubrać suknię którejś z dziwek. Musiałem bardzo uważać, by nikt mnie nie przyłapał. Burdelmama już wiedziała, że ból sprawia mi przyjemność, więc wymyślała inne, o wiele gorsze kary...
Jednak nie da wiecznie się ukrywać
Sielanka skończyła się w lipcu.

~~

W zamtuzie było mnóstwo gości, w większości przyjezdnych. Upał sięgał trzydziestu stopni, toteż większość mężczyzn pragnęła zażec kąpieli w miłym towarzystwie. „Króliczek”, rzecz jasna, oferował takie usługi, jako jeden z nielicznych pośród tego typu przybytków w mieście. Chłopak od rana biegał jak w ukropie. Każdy coś od niego chciał, nie miał nawet kiedy spokojnie zjeść przydziałowej kromki chleba.
W południe znalazł jednak chwilę na odpoczynek. Zaszył się w stodole z „pożyczoną” sukienką jakiejś wiejskiej dziewuchy. Była mniej więcej jego wzrostu, widział ją czasem jak pasała gęsi na pobliskich łąkach. Udało mu się nawet z nią zaprzyjaźnić, dzięki czemu wiedział, gdzie mieszka. Dzięki temu też udało mu się zdobyć tak cenny dla niego kawałek szmaty. Szybko pozbył się swojego obecnego ubrania i włożył na siebie sukienkę. Od razu poczuł się lepiej. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, poczuł się lekko jak nigdy dotąd. Znów był Louise, znów był ze swoją szaloną matką. Jedynie włosy...
Choć i tak już odrosły. Sięgały mu już za ramiona. Mimo to jeszcze dużo czasu upłynie zanim w pełni odrosną. Burdelmama już też raz zbliżyła się do niego z nożycami. Była to kara za nieposłuszeństwo. Nie pamiętał już, za co konkretnie...
Z zadumy wyrwała go wrzawa. Przerwa skończyła się zanim zdążył w ogóle ją odczuc. Zerwał się na równe nogi, zapominając zupełnie o swoim ubiorze. W sukience wpadł do zamtuzu, wprost w objęcia burdelmamy.
- Gdzieś ty się włóczył... Co to ma znaczyć? – przerwała, gdy tylko zauważyła strój chłopaka. Ten zmieszał się, wyraźnie wyczuwając kłopoty. Skulił się w sobie, a włosy zjeżyły mu się na karku.
- Ja.. Ja... - wydukał, cofając się. Burdelmama szybko jednak złapała go za włosy nie pozwalając na ucieczkę.
- Chyba wyraziłam się jasno, tak? W moim lokalu nie ma miejsca na dziwadła takie jak ty! Ostrzegałam Cię już tyle razy, tyle razy przymykałam oko na Twoje wybryki, ale Ty nie pozostawiasz mi wyboru! Zmuszasz mnie-
- Chwileczkę! – męski głos wtrącił się do rozmowy. Przez załzawione z bólu oczy chłopak niewiele widział, toteż  nie mógł rozeznać się w sytuacji. Drżał jak osika, bał się, co może go teraz spotkać. I mimo bólu wywołanego uściskiem burdelmamy nie potrafił się uspokoić. - Rozumiem pani wściekłość i wierzę, że ten dzieciak zasługuje na każdą karę za złamanie panujących tu reguł. Ale jestem również klientem pani lokalu i chcę właśnie jego. Więc jeśli pani pozwoli... – Chwycił chłopaka za ramię. Oszołomiona burdelmama puściła włosy chłopaka i tylko skinęła głową.
- P.. Proszę bardzo... Pański pokój jest wolny, ten, co zwykle – wydukała. Puściła go, a obcy mężczyzna pociągnął chłopaka za sobą.
Nie wiedział, co go czeka. Bał się, bo mogło to być gorsze od kary zadanej przez burdelmamę.
Kierowali się na górę, do pokoi dla VIP-ów. Mężczyzna otworzył drzwi do jednego z nich i przepuścił przodem chłopaka, po czym wszedł za nim, dokładnie zamykając drzwi.
- Już od dawna Cię obserwuję. Spodobałeś mi się. – mężczyzna usiadł na łóżku. Gestem zaprosił chłopaka do siebie. Ten powoli ruszył w jego stronę, skubiąc w nerwach rękaw sukienki.
- Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy. - rzucił mężczyzna zachęcająco poklepując miejsce obok siebie. Chłopak usiadł ostrożnie na samym skraju łóżka. Wzrok wbił w podłogę. Nie śmiał spojrzeć na swojego wybawcę... Albo i oprawcę. Skąd mógł wiedzieć, czy przypadkiem burdelmama nie najęła go, by raz na zawsze pokazał mu, czym grozi niesubordynacja?
- Wiem o Twoich umiejętnościach. Wiem też, że pewnie nie masz za bardzo okazji z nich korzystać, czyż nie? – Ujął w dłonie twarz chłopaka i zmusił go do spojrzenia mu w oczy.
- Dzięki mnie możesz zyskać taką szansę. - wyszeptał, składając na jego ustach delikatny pocałunek.

~~

Od tamtej pory byłem ekskluzywną dziwką „Króliczka”.
Dzięki mojej mocy potrafiłem przeniknąć do umysłu każdego klienta i odgadnąć jego najskrytsze fantazje seksualne. Czasem pomagałem też innym dziewczynom, gdy miały do czynienia z wyjątkowo trudnymi klientami.
Było cudownie
Po paru latach zacząłem odczuwać pierwsze skutki używania mocy. Stawałem się coraz bardziej nieobliczalny. Potrafiłem wrzeszczeć bez powodu by później śmiać się z dziewczynami. Nie rozumiałem tego, ale też za bardzo się tym nie przejmowałem. Miałem to, co chciałem.
Ból.
Seks.
Przyjemność
Więcej do szczęścia nie potrzebowałem.
Burdelmama też była zadowolona. Dzięki mnie znacznie wzrósł prestiż jej lokalu.
Wszystko co dobre kiedyś w końcu się kończy
Spróbowałem ludzkiej duszy.
Sam nie wiem, jak to się stało.
„Króliczek” zaczął podupadać, odkąd władzę przejęła córka burdelmamy. Zupełnie się na tym nie znała. Dziewczyny również się zmieniały. Tylko ja pozostawałem wciąż ten sam.
To była moja ostatnia noc w tym miejscu.
Kochałem się z nic nie znaczącym rycerzykiem. Był dla mnie wyjątkowo miły.
Tak miły, że postanowiłem sięgnąć po jego duszę.
Mogłem jej dotknąć. Coś we mnie krzyczało, żebym ją tak po prostu pożarł.
Więc to zrobiłem.
Widziałem, jak dogorywał. Patrzyłem na jego śmierć śmiejąc się do rozpuku. Nie potrafiłem się opanować.
A ona była taka pyszna!
Po niej przyszły następne. Dusze dziewcząt „Króliczka”, dziewcząt, których w ogóle nie znałem. To nie były te, z którymi pracowałem. One były obce. Nowe. A ich dusze jeszcze nie splugawione.
Potem przyszła kolej na resztę personelu.
Nikogo nie zostawiłem przy życiu.

Nie mogłem tam zostać. Miejscowym nie spodobało się to, co zrobiłem. Nie rozumiałem tego. Przecież narzekali na zamtuzy, że są siedliskiem grzechu. Gdy go zlikwidowałem, również narzekali. Że diabeł, że nawiedzony, że morderca. Ledwo udało mi się wywinąć.
Długo błąkałem się po lasach. Nie potrafiłem o siebie zadbać. Znów głód zaglądał mi w oczy.  
Znów uratował mnie szlachcic. Ten sam, który wskazał mi sposób na wykorzystanie mocy.
Ucieszyłem się.
A potem nastała ciemność...

Nie pamiętam, co działo się potem. Wiem tylko, że od tamtej pory zacząłem służbę.
Czasem uprawialiśmy seks.
Często podróżowaliśmy.
Służyłem mu wiernie.
Znosił moje humory jak nikt, zdawał się wiedzieć o mnie więcej niż mogłoby się wydawać. Nie wiem, kim był. Nie wnikałem. To przecież nie było ważne.

Nie pamiętam, ilu ich było. Nie pamiętam imion, twarzy. Dużo się ich przewinęło. Z każdym rokiem, z każdym dniem przybywały kolejne osobowości. Coraz bardziej szalałem. Nie dało się już tego zatrzymać.
Jednych zabiłem ja, innych zabił wróg.
Różnie to było
Pamiętam tylko jedną z nich.

~~

Eveline

Obudził się zlany potem. Nie mógł spać, dręczyły go koszmary. W uszach wciąż brzmiał szaleńczy śmiech. Jego śmiech. Uśmiechnął się złowieszczo. Śmiech wypełnił cały pokój.
- Tiago? – Kobiecy głos przerwał szaleńczy chichot chłopaka. Odwrócił się w jego stronę. Młoda kobieta stała w drzwiach do jego pokoju. W jej oczach malowała się troska.
Eveline
- Wszystko w porządku? – spytała zmartwiona.
Tiago jeszcze nigdy nie spotkał takiej kobiety. Była troskliwa, bezinteresowna... Mimo że sama ciężko chorowała, to miała siłę, by się nim zaopiekować. Akceptowała go takim, jakim był. Często podczas ataku szału rzucał się na nią, a ona i tak patrzyła na niego z dobrotliwym uśmiechem. Wszystko mu wybaczała.
Nie rozumiał tego.
- Pani... - Zerwał się z łóżka od razu zginając się w głębokim ukłonie. Blond loki opadły mu na oczy. Znów sięgały mu pasa. - Przepraszam, że Cię obudziłam, pani. Pozwolisz, że zaprowadzę Cię z powrotem do łóżka. Musisz odpoczywać.

Ona kochała go prawdziwą, matczyną miłością. Nie spaczoną przez szaleństwo. Nie wymuszoną. Taką prawdziwą.
Sama nie mogła mieć swoich dzieci, więc traktowała go jak własne.
Mimo że nie był taki, jak inne dzieci. Miał swoje dziwactwa, które ona jednak akceptowała. Rozumiała go.
Raz, przez przypadek, sięgnął do jej umysłu.
Zobaczył prawdziwą, wszechogarniającą miłość.
Przez chwilę znów był dzieckiem. Ale nie wychowywanym przez szaloną matkę. Był zwykłym chłopcem dorastającym pod czujnym okiem Eveline.
Spodobała mu się ta wizja.

Zmarła następnego dnia.
Nie rozumiał tego. Przecież to nie była jego wina... On nic nie zrobił, tak?! A wszyscy... wszyscy patrzyli na niego jakby to była jego wina. Jakby on pożarł jej duszę. Nikt go nie lubił. Tylko Eveline go akceptowała. Tylko dla niej żył. Dla niej to wszystko tolerował. A teraz zniknęła.
Zniknęła Eveline.
Zniknęła miłość.
Pozostał jedynie szary, brudny świat.
Wyrzutek... Śmieć.... Morderca...
W uszach dzwonił mu krzyk. Jego własny krzyk.

~~

Ona była moim światłem. Moją nadzieją. Ona sprawiła, że znalazłem siebie. Nie męską dziwkę. Nie transwestytę.
Nie Louise.
Nawet nie Tiago.
Tylko siebie.
Niestety, Eveline była tylko jedna. Przytłoczona przez miliony innych mniej lub bardziej złe osobowości.
Nie mogła zwyciężyć.
Czasem tylko odnosi krótkie zwycięstwo. Wtedy jestem sobą. Myślę trzeźwo. Działam racjonalnie. Jednak za chwilę znów jest to samo. Przyzwyczaiłem się.
Ktoś kiedyś nazwał mnie Dusiołkiem.
Być może taka jest prawda. Być może tym właśnie jestem. Dusiołkiem.
Pożeraczem Dusz.

Inne:

  • Był męską kurtyzaną, jedną z najlepszych w swoim fachu.
  • Praktycznie całe jego ciało jest pocięte licznymi bliznami.
  • Zdarza mu się tracić czucie w lewej nodze, ponadto na zmianę pogody dokucza mu ból złamanego dawno żebra.
  • Często rozmawia sam ze sobą.
  • Ma zapędy maniaka seksualnego.
  • Kocha wszystko, co małe, słodkie i puchate.
  • Jego ulubionym kolorem jest zielony.
  • Uwielbia dostawać kwiaty. Szczególnie czerwone róże
  • Jego organizm nie trawi laktozy.
  • Jest świetnym masażystą.

Inne konta: Takara, Olivier
nieposkromiony

[/list]
Powrót do góry Go down
Nate
Przeistoczony
Nate


Fabularnie : ... Zajęty... BARDZO zajęty xD
Liczba postów : 279
Join date : 26/05/2011
Age : 29

Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3 Empty
PisanieTemat: Re: Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3   Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3 EmptyPią Sty 17, 2014 11:42 am

Akcept
Powrót do góry Go down
http://kanranate.deviantart.com/
 
Marzenie każdego pedofila, czyli Tiago we własnej osobie~<3
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Nieśmiertelni ~ Kolebka Upadłych Aniołów :: Informacje :: Karty postaci :: Karty akceptowane-
Skocz do: